Rzecznik Praw Obywatelskich
sprawdzi, dlaczego policja
zakuła w kajdanki 16-latka
, który przez pomyłkę nabił tańszą bułkę na kasie samoobsługowej w
Biedronce
. Choć różnica w cenie wynosiła
2 złote
, służby podkreślają, że doszło do oszustwa.
Do zdarzenia doszło 13 listopada w Biedronce na białostockim osiedlu
Antoniuk
. 16-letni uczeń Zespołu Szkół Ogólnokształcących
kupował rogalik, ale na kasie samoobsługowej nabił tańszą o 2 złote kajzerkę
. Gdy ochrona zwróciła mu uwagę, chłopak zapłacił różnicę w cenie, co nie uchroniło go przed interwencją policji.
Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, chłopak został
skuty kajtankami za plecami
, wyprowadzony ze sklepu i odwieziony do swojego internatu. Sprawa zbulwersowała dyrektora szkoły, Rzecznika Praw Obywatelskich i rodziców 16-latka, którzy podjęli już kroki prawne.
- Skucie za plecami za bułki? Za dwa złote?
Do teraz nie mogę uwierzyć w to co się stało
- powiedział w rozmowie z
Gazetą Pomorską
Cezary Wysocki
, dyrektor białostockiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących.
Pedagog dodał, że gdy poszedł do sklepu w celu wyjaśnienia sprawy,
został z niego wyrzucony
.
Zbulwersowany jest również prawnik wynajęty przez rodziców 16-latka.
-
Nie mamy podstawy, by uznać za legalne środki jakie podjęła policja.
Podjęliśmy czynności, które mają na celu ochronę dóbr osobistych pokrzywdzonego i rodziny - powiedział mecenas
Konrad Bryl
.
Działania zapowiedział też RPO, który już teraz zdecydowanie potępia zachowanie policji.
- Musimy się dowiedzieć, jaka była podstawa prawna interwencji i dlaczego zastosowano środki przymusu. Interesuje mnie również m. in. to co zdarzyło się po interwencji, kiedy dziecko zostało odprowadzone do internatu. I to jak policjanci zachowywali się wobec chłopca i dyrektora szkoły.
Sprawa jest poważna
- powiedziała w rozmowie z gazetą
Hanna Machińska
, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
-
Chłopak nie kupował komputera, tylko bułki.
Każdy rozsądnie myślący człowiek powinien podejść i poprosić o dopłatę. I na tym zakończyć sprawę - dodaje.
Rzeczniczka policji informuje, że komendant miejski podjął działania, które mają na celu wyjaśnić, czy interwencja przebiegła zgodnie z procedurami. Jednocześnie podtrzymuje, że
funkcjonariusze mieli do czynienia z oszustwem
.
- Mówimy o oszustwie - czynie karalnym.
Nie ma tutaj znaczenia, czy to jest 2 złote, 50 groszy, czy 2 tysiące złotych
- podkreśla asp.
Katarzyna Zarzecka
, oficer prasowy
Komendy Miejskiej Policji
w
Białymstoku
.
Mundurowi zaznaczają też, że podejrzany kupował rogalik o godz. 11, kiedy sklep powinien być
zarezerwowany dla seniorów
.