fot. Instagram @jacek.bartosiak.9 / X @Piegziu
14 czerwca Rada Naukowa Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk poinformowała, że
odebrała stopień doktora Jackowi Bartosiakowi
, popularnemu autorowi książek o geopolityce. To efekt zarzutów, jakie wystosował
dr Michał Piegzik
, wskazując, że doktorat Bartosiaka w dużej mierze może być plagiatem. Teraz Piegzik podsumował, jak wyglądała droga Bartosiaka do utraty stopnia, przypominając, że on sam przyczynił się do takiego finału sprawy.
Dr Michał Piegzik zajmujący tematyką Azji i Pacyfiku w maju 2023 roku zauważył, że w doktoracie Bartosiaka jeden z podrozdziałów został spisany z raportu amerykańskiego think-tanku. Szybko okazało się, że fragmentów mogących być plagiatem jest więcej, co potwierdziły późniejsze analizy ISP PAN, które wykazały, że
skopiowane treści to minimum 73% objętości całej rozprawy doktorskiej
.
Tydzień temu Rada Naukowa ISP PAN podjęła decyzję o odebraniu Bartosiakowi stopnia doktora. On sam twierdzi, że będzie się od niej odwoływał, zarzuca też ISP PAN popełnienie wielu błędów podczas prowadzenia jego sprawy.
Wczoraj dr Piegzik postanowił w mediach społecznościowych podsumować drogę Bartosiaka do utraty stopnia. Przypomniał m.in., że Bartosiak
sam sprowokował go
do sprawdzenia jego rozprawy doktorskiej, a później tylko eskalował sytuację.
"Od samego początku patrzę z wielkim zdumieniem na strategię Jacka Bartosiaka w całej tej dramie ze mną. Czasami aż nie chce się wierzyć, że tak to się potoczyło. Były naprawdę setki sposobów, aby poprowadzić to inaczej. Tymczasem mój adwersarz zawsze wybierał krok, który prowadził do możliwie najgorszego dla niego scenariusza" - pisze Piegzik.
"1. Swoją arogancją i pokazywaniem mi byle jakiej japońskiej książki jako argumentu "na zatkanie" Jacek Bartosiak sprowokował mnie na zamkniętej grupie do sprawdzenia rozdziału jego rozprawy doktorskiej (maj 2023). 2. Jacek Bartosiak nie może pogodzić z krytyką naukową rozdziału doktoratu, więc
wysyła mi raport RAND, wzbudzając moje wątpliwości co do całego swojego doktoratu
(maj 2023). 3. Mój adwersarz nie umie odpowiedzieć na moje pytanie o powiązania pomiędzy raportem RAND i rozdziałem jego doktoratu; publicznie grozi mi sądem, zmuszając mnie do ogarnięcia się i udowodnienia swojej racji (maj 2023)" - podsumowuje.
We wrześniu 2023, jak relacjonuje Piegzik, okazało się, że nie chodzi już o jeden rozdział, a całą rozprawę.
"6. Nasz główny bohater buduje narrację, że Komisja Etyki nic nie znaczy i się samo-rozwiązała, ale po tygodniu wychodzi oficjalny komunikat, który publicznie potwierdza rozpoczęcie postępowania wyjaśniającego.
Wspinamy się po drabinie eskalacyjnej.
(październik). 7. Jacek Bartosiak nie wytrzymuje psychicznie i buduje o mnie narrację jako anonimowym "donosicielu", jednym z ludzi "pobierających państwowe pieniądze". Po moim wezwaniu do zaniechaniu naruszeń jednak wymięka. Robimy za to sprytny piwot na udawanie, że Piegzik, który nie ma swojego stopnia naukowego i nazwiska, jest w istocie elementem SPISKU".
Następnie, jak czytamy, Bartosiak wynajął trzech ekspertów, którzy mieli sporządzić opinie "zgodne z jego punktem widzenia". Stanowią one m.in., że plagiat to nie 73%, jak twierdzi ISP PAN, a 24% doktoratu. Równocześnie natomiast eksperci PAN pracowali nad własnymi opiniami.
"9. Do Jacka Bartosiaka docierają trzy negatywne opinie ekspertów i
rozpoczyna ofensywę medialną.
Pojawia się sponsorowany artykuł i kilka nagrań, gdzie atakuje wszystkich za wszystko. Twierdza jest już tak oblężona, że tylko on spełnia normy rzetelnej pracy naukowej, publicystycznej, erudycji. Jego ultimate power to transparentność i vox populi. Ludzie wiedzą co dobre, bo sami potrafią wyrobić sobie zdanie na podstawie dokumentów i jego publikacji (3-6 czerwca). 10. Jacek Bartosiak mówi, że problemem są tylko kwestie merytoryczne w zakresie nauk politycznych, bo "oskarżenia o plagiat poszły w niebyt". Fragmenty opinii prof. Kamińskiego i Fyderka są cytowane na jego kanale i wyśmiewane jako coś kompletnie oderwanego od rzeczywistości" - pisze dalej Piegzik.
"11. Jacek Bartosiak zarzuca wpływanie na procedowanie PAN, ale w dniu pamiętnej Rady Naukowej nagrywa filmik z apelem do niej, udostępnia listę prof. wchodzących w jej skład i rozsyła maile, bo… no właśnie nie wiem? Dochodzi do odebrania stopnia i powstaje zasadnicze pytanie: CO JEST W TYCH OPINIACH?".
Okazuje się jednak, że Jacek Bartosiak
próbuje cenzurować komunikat PAN.
Świadczy o tym komunikat, który ukazał się na stronie instytutu:
"Instytut Studiów Politycznych PAN zawiadamia, że na wniosek kancelarii prawnej reprezentującej Stronę postępowania administracyjnego usunięto komunikat dotyczący decyzji podjętej przez Radę Naukową ISP PAN w dniu 14 czerwca 2024 roku. Jednocześnie informujemy, że ISP PAN zwrócił się do zainteresowanej Strony w sprawie wyrażenia zgody na upublicznienie dokumentów z postępowania, jednak otrzymał odpowiedź odmowną".
"W tej sytuacji uważam, że upublicznienie dowodów rozwiałoby wiele wątpliwości. Sam jestem ciekawy jak ludzie ocenią moją pracę. Chciałbym też przeczytać co napisali eksperci PAN w swoich opiniach. Na co transparentny i proludowy Jacek Bartosiak mówi NIE" - zauważa Piegzik.
Piegzik wystosował też szereg pytań do redakcji Radia Wnet, którego gościem był dziś rano Bartosiak. Na antenie wyjaśniał, że nie popełnił plagiatu, a postępowanie w jego sprawie miało "skandaliczne nieprawidłowości". Dr Piegzik zastanawia się natomiast, dlaczego Bartosiakowi nie zadano pytania o cenzurowanie opinii PAN.