W połowie lutego ministerstwo kultury ogłosiło
projekt ustawy o prawie autorskim
i prawach pokrewnych przygotowany na podstawie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE ws. praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Dyrektywa została przyjęta przez europarlament oraz Radę Unii Europejskiej w 2019 roku i powinna być wdrożona we wszystkich państwach UE do czerwca 2021 roku. Tak się nie stało. Polska do tej pory nie wdrożyła nowego prawa.
W czasie konferencji prasowej podsekretarz stanu Andrzej Wyrobiec zaprezentował przygotowaną przez nowe kierownictwo resortu nowelizację ustawy. Usunięto z niej tantiemizację na polu internetu:
- W stosunku do projektu istniejącego wcześniej, przygotowanego przez poprzedni rząd wprowadziliśmy trzy istotne zmiany. Usunięta została
tantiemizacja
na rzecz wykonawców muzycznych na polu internetu, usunęliśmy tantiemizację na rzecz współtwórców utworów audiowizualnych
na polu internetu
i przywróciliśmy możliwość utworzenia przez premiera, na wniosek ministra kultury, zespołu ds. przeciwdziałania naruszeniom prawa autorskiego i praw pokrewnych - mówił Wyrobiec.
Proponowane zmiany wywołały
oburzenie w środowisku filmowców
. Stowarzyszenie Filmowców Polskich - Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych określiło projekt jako niezapewniający "sprawiedliwego i godziwego wynagrodzenia".
Filmowcy postanowili zaprotestować wobec propozycji nowych przepisów. Wczoraj w warszawskim Kinie Kultura filmowcy powołali
tantiemowy sztab kryzysowy
. Koło Młodych Stowarzyszenia Filmowców Polski napisało list skierowany do ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, w którym pytają go, czy "popierany" przez nich rząd "oszukał ich".
"Obecna propozycja ustawy
nie zapewnia nam godnej przyszłości, a całkowicie ją rujnuje
. Tantiemy z Internetu to nasze być albo nie być. Nie mamy umów o pracę, nie mamy stałych przychodów, nie mamy zdolności kredytowych. Do tej pory to tantiemy z nieinternetowych pól eksploatacji pozwalały załatać domowy budżet, opłacić czynsz lub przedszkole dla dziecka, zabezpieczyć rodzinę, naprawić samochód, zapłacić za wizytę u lekarza lub dentysty czy też robić filmy niekomercyjne poruszające ważne tematy społeczne. Teraz sytuacja uległa zmianie. W ostatnich latach dochodzi do gwałtownej zmiany w eksploatacji naszych utworów. Spada rola TV, kina w poważnym stopniu tracą widzów. Efekty naszej pracy przenoszą się do Internetu. Powinno dostosować się do tego prawo" - napisano.
Filmowcy zaznaczyli, że oczekują 1,5% od przychodów rynku VOD:
"
Domagamy się jedynie 1,5% od przychodów rynku VOD
, co na tę chwilę szacowane jest na ok. 40 milionów złotych w skali roku. Dotychczas wierzyliśmy, że nie jest to kwota, za którą polski Rząd chce zaprzepaścić przyszłość polskich obywatelek i polskich obywateli" - stwierdzono w liście.
"Wierzymy, że uwzględni Pan nasze stanowisko w pracach nad ustawą i przywróci do projektu przepisy o tantiemach za eksploatację utworów audiowizualnych w Internecie, bo zależy Panu na młodych filmowczyniach i filmowcach. Nie chcemy być kolejną grupą skazaną na emigrację zarobkową do krajów, które szanują nasze prawo do należnych nam tantiem z Internetu" - dodano.
List do ministra można było podpisać w czasie
protestu, który zorganizowano przed resortem kultury
. Przed budynkiem ministerstwa zebrała się liczna grupa filmowców. Kilkoro z nich zostało zaproszonych do siedziby resortu kultury na rozmowy. Jak podaje
Gazeta Wyborcza,
spotkanie miało trwać ponad godzinę. Przedstawiciele resortu mieli zasugerować filmowcom, że rząd zamierza procedować projekt ustawy w obecnym kształcie, nie nanosząc poprawek. Dziennik ustalił, że rządzący przekazali, że
sprawą tantiem zajmą się w późniejszym czasie
.
Do protestujących przed ministerstwem filmowców dołączyli także politycy. Pojawiła się Daria Gosek-Popiołek i Dorota Olko z Partii Razem oraz Franciszek Sterczewski z klubu Koalicji Obywatelskiej. Zapewniali, że będą wspierać środowisko.
W piątek
protestować
mają także studenci Szkoły Filmowej w Łodzi: