Donald Tusk
udzielił wywiadu tygodnikowi
Polityka.
Zapewniał w nim, że ma
"doświadczenie, jak wygrywać z PiS"
. Polityk stwierdził, że potrzebne są badania, które pokażą, czy
stworzenie wspólnego bloku opozycyjnego ma sens
:
- Cieszę się, że liderzy polskich partii opozycyjnych zgodzili się ze mną, iż możemy spróbować wspólnie przeprowadzić badania, które pokażą, jaka taktyka jest najlepsza. To będą bardzo szczegółowe badania - w każdym powiecie, w każdej gminie - mówił Tusk.
Dodał, że on sam uważa, że jest to
dobra strategia
. Zaznaczył przy tym jednocześnie, że on sam nie jest "głodny żadnego stanowiska":
- I wcale nie jest tak łatwo przekonać wszystkich w Koalicji Obywatelskiej, że należy się otworzyć. Ale jeśli nam wyjdzie czarno na białym - a wydaje mi się, że tak właśnie wyjdzie - że wygramy, jeśli będziemy razem, trzeba to zrobić. Pójść razem - zapewnił.
Okazuje się, że
wspólnej listy nie jest wcale pewien szef klubu Lewicy
Krzysztof Gawkowski. Polityk stwierdził, że nie czuje, by wspólna lista była dobrym rozwiązaniem:
- Lewica idzie swoją drogą obraną w 2019 roku, to znaczy żadna opozycja totalna, a racjonalna i opozycja taka, która chce PiS odsunąć od władzy.
Nie czuję, że dzisiaj jedna lista to jest dobre rozwiązanie
- podkreślił szef klubu Lewicy, pytany w Radiu Plus.
Odniósł się do sytuacji, która miała na Węgrzech, gdzie w ostatnich wyborach "wspólna lista straciła 800 tys. głosów".
- My jesteśmy
gotowi jako Lewica rządzić z Platformą, z Hołownią, z PSL-em
, możemy odsunąć PiS od władzy. W rządzie przyszłym Lewica się widzi, bo jest odpowiedzialną opozycją, ale wspólna lista niekoniecznie - oświadczył.
- Opowiadanie o tym, że dzisiaj jakaś wspólna lista jest potrzebna, kiedy każda z partii politycznych dokłada do tego koszyczka więcej, niż na wspólnej liście, to na tę chwilę błąd - dodał.