fot. East News
Witold Jurasz
, dziennikarz, dyplomata i prezes zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych, p
ostanowił odnieść się do emocjonalnych i pełnych zachwytu komentarzy,
po wygłoszeniu
wykładu przez Donalda Tuska,
w piątek na Uniwersytecie Warszawskim.
Jurasz stwierdził, że Donald Tusk przyjazdami do Polski i wygłaszanymi podczas nich
przemówieniami podgrzewa atmosferę,
ale do
polityki wejdzie dopiero wtedy, kiedy "sondaże pokażą mu, że wygra".
"Obserwuję zachwyt wielu moich znajomych przemówieniem Donalda Tuska w Warszawie. Z zachwytów tych wynika, że pojawił się oto mąż stanu, mówił bardzo mądrze, a PiS w zasadzie już przegrał.
No słowem wódz wrócił z Sulejówka.
A że jestem nieco złośliwy, to sobie sprawdziłem, co też zachwyceni przemówieniem b. premiera pisali 11 listopada zeszłego roku, tj. w dniu, w którym Donald Tusk przemawiał w Łodzi. Okazuje się, że wówczas też się
zbawca objawił, wódz powrócił, mówił bardzo, ale to bardzo mądrze, a PiS w zasadzie był już pokonany".
"I tylko tak się składa, że skoro wybory do Sejmu odbędą się jesienią, a Donald Tusk wraca z Sulejówka mniej więcej raz na 6 miesięcy to wychodzi na to, że
następne przybycie zbawcy nastąpi po wyborach.
Te zaś, sądząc po tym, co pokazują sondaże, wygra PIS" – napisał Jurasz.
"
Taktykę Donalda Tuska rozumiem.
Pojawia się co jakiś czas, podgrzewa atmosferę, ale do polityki
wejdzie dopiero jak sondaże pokażą, że zwycięży.
Donald Tusk bardzo sprawnie kieruje swoją karierą polityczną. Tyle, że jeśli tak jest w istocie (i to jest istotą sprawy), a równocześnie PiS jest w ocenie jego i zachwyconych nim zagrożeniem dla przyszłości Polski to
Donald Tusk nie jest żadnym mężem stanu ani zbawcą".
"Nie tak bowiem postępuje mąż stanu widząc zagrożenie. Jeśli Polsce grozi bardziej już trwałe rozmontowywanie mechanizmów liberalnej demokracji, to wypadałoby jednak mieć trochę więcej wizji, trochę więcej serca i trochę więcej woli walki" - dodał.
Dziennikarz przywołał też słowa 37. prezydenta Stanów Zjednoczonych
Richarda Nixona, który powiedział kiedyś, "że do uprawiania polityki trzeba mieć rozum, serce i jaja".
Według Jurasza Tuskowi brakuje tych "atrybutów":
"Richard Nixon powiedział, że do uprawiania polityki trzeba mieć rozum, serce i jaja". Zachwyceni Donaldem Tuskiem twierdzą, że ma rozum. Może i ma, choć przemówienie, znając życie, pisał mu sztab współpracowników. Przyjmijmy jednak, że w istocie rozum Donald Tusk ma. Pytanie tylko do czego go używa - do kierowania swą karierą czy do służenia Polsce. Mąż stanu rozumu używa do służenia ojczyźnie.
Aby być mężem stanu trzeba mieć jednak również serce.
Tego jakoś nie zauważam. "Cojones" też nie zauważyłem".