Aktorka
Anna Paliga
zamieściła na Facebooku i Instagramie list otwarty opisujący, jak traktowani są studenci w
Łódzkiej Szkole Filmowej.
Jak podkreśla, swoje stanowisko przedstawiła na Małej Radzie Programowej.
Paliga twierdzi, że uczelnia nie zapewnia studentom poczucia bezpieczeństwa.
"Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu" - czytamy.
"Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że
młodych należy "łamać" i "przyzwyczajać do zaciskania zębów"
, a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami. Studenci, wychodząc do świata profesjonalnych planów filmowych, nie są przygotowani na stawianie oporu manipulacjom i zastraszaniu. To prowadzi do kontuzji, frustracji, zaburzeń odżywiania, załamań nerwowych".
Na dowód aktorka przytacza kilka sytuacji, do których doszło, gdy studiowała na wydziale aktorskim. Zaznacza, że większość z nich dotarła do władz uczelni, ale zostały one
"z premedytacją zamiecione pod dywan"
.
Pisze m.in. o wykładowcy, który "
wpadł w furię i rzucił w grającą grupę krzesłem
, które wybiło dziurę w suficie, po czym z pięściami ruszył na studenta" i o innym, który "wyciągnął studentkę na środek sceny, po czym
pogryzł ją od dłoni do szyi na oczach całej grupy
, po to żeby pokazać drugiemu studentowi, jak gra się pożądanie".
"Sceny współczesne II rok, dr Grażyna Kania
zmusiła studentkę do rozebrania się w trakcie egzaminu
. Przed samym pokazem, kiedy moja koleżanka wciąż stawiała opór padło sformułowanie
"Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni"
. Pani ta nie przestała pracować na wydziale. Została zaproszona do pracy z innym rokiem na warsztatach prowadzonych w trakcie ich wolnych weekendów. Warsztaty były obowiązkowe".
Aktorka opisuje też, jak zachowywał się wobec niej
rektor uczelni
.
"Dyplom, rok IV, prof. dr hab. Mariusz Grzegorzek, rektor naszej szkoły w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i
nazywał mnie "pierdoloną szmatą, k***ą"
. Poniżał zarówno mnie, jak i moich kolegów w obecności całej grupy i pracowników technicznych. Najmniejszy błąd wprowadzał go w stan niepowstrzymanej agresji słownej potęgowanej przedpremierowym stresem. O wszystkim szczegółowo dowiedział się ode mnie prorektor Michał Staszczak. Usłyszałam, że
"nie umiem zaciskać zębów, a powinnam"
i że "jestem zbyt miękka na ten zawód".
Skończyło się to dla mnie załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią.
Anna Paliga zwraca uwagę, że profesorowie mają nad studentami "nieograniczoną władzę", a ponieważ studenci nie chcą zostać wyrzuceni ze szkoły, boją się zgłaszać przemocowe zachowania.
Obecna rektor uczelni,
dr hab. Milenia Fiedler
mówi w rozmowie z
Gazetą Wyborczą,
że oświadczenie Anny Paligi zostało przekazane pełnomocnik rektora ds. przeciwdziałania dyskryminacji oraz do wiadomości komisji antymobbingowej i antydyskryminacyjnej, a specjalna
komisja "rozpoczęła prace i postępowanie wyjaśniające"
.
- Jako rektor chcę oświadczyć, że w Szkole Filmowej niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania, przemocowego traktowania studentów - mówi rektor.