We wtorek rano w Nanterre na obrzeżach Paryża
policjant zastrzelił 17-latka
, który odmówił poddania się kontroli. Młody mężczyzna uciekł z punktu kontrolnego, a funkcjonariusze ruszyli za nim. Na początku policja twierdziła, że pojazd prowadzony przez nastolatka zderzył się z dwoma funkcjonariuszami na motocyklu. Jednak pojawiło się nagranie, na którym widać, jak mundurowy oddaje strzały.
Szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj:
Policjant, który zastrzelił 17-latka, przebywa w areszcie, został
oskarżony o zabójstwo
.
Śmierć chłopaka wywołała zamieszki w całej Francji. Na ulice wyszła również matka zabitego 17-latka, Mounia, która wraz z synem mieszkała w dzielnicy Vieux-Pont.
- Zobaczył twarz Araba, chciał odebrać mu życie - powiedziała France 5.
Po trzeciej nocy protestów policja zatrzymała 667 osób. Uczestnicy manifestacji palili samochody, niszczyli budynki, plądrowali sklepy, podpalali komisariaty policji i szkoły. Większość zatrzymanych ma od 14 do 18 lat.
W związku z sytuacją minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin wydał rozkaz
rozmieszczenia 40 tysięcy funkcjonariuszy
na ulicach Francji, a prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego. Z kolei konserwatywni i skrajnie prawicowi politycy wezwali rząd do ogłoszenia stanu wyjątkowego.
- Na początku wzywamy do wprowadzenia godziny policyjnej, a następnie wprowadzenia pełnego stanu wyjątkowego i mobilizacji wszystkich sił prawa i porządku w kraju - powiedział rzecznik partii Les Républicains Sébastien Chenu.
Tymczasem Marsylia, czyli drugie co do wielkości miasto Francji, wprowadziła
zakaz publicznych demonstracji
, a lokalny transport publiczny zostanie wstrzymany od godziny 19.
Ponadto autobusy i tramwaje w regionie Île-de-France przestały kursować po godzinie 21.