fot. East News / Miasto Jest Nasze
Jak informuje
Miasto Jest Nasze,
w sądzie pierwszej instacji zapadł wyrok w sprawie wytoczonej przez
Dom Development
aktywiście stowarzyszenia
Stefanowi Gardawskiemu
. Chodzi o wpisy, jakie działacz publikował na Twitterze na temat dewelopera. Sąd uznał m.in., że używanie słowa "patodeweloperka" narusza dobra osobiste spółki Dom Develompement. Teraz sprawą zajmie się sąd drugiej instancji.
Stefan Gardowski był jednym z aktywistów MJN, który nagłaśniał sprawę inwestycji na
Kamionku
. Sprzedaż działki odbyła się bez wymaganej zgody konserwatora zabytków, a Dom Development zbudował tam luksusowe apartamentowce. Jednym z wątków było niezgodne z umową wykorzystanie pasa drogowego jako zaplecza budowy. Po nagłośnieniu sprawy przez MJN na Dom Development nałożono
37 mln zł kary
.
Po tej decyzji spółka Dom Development pozwała Stefana Gardowskiego, twierdząc że
naruszył on jej dobra osobiste
.
- Oskarżenie mnie ma przede wszystkim na celu zamknięcie ust nie tylko mnie, ale wszystkim osobom, które w ramach działalności społecznej patrzą wielkiemu biznesowi na ręce potwierdza to fakt, że deweloper wniósł do sądu wniosek o zabezpieczenie pozwu w postaci nałożenia na mnie zakazu wypowiadania się o Dom Development. Ugięcie się pod żądaniami DD lub wygrana dewelopera w sądzie stanowiłby niebezpieczny precedens, wprowadzając niejako cenzurę prewencyjną, spowodowałoby to, że komentowanie publicznej działalności deweloperów byłoby dla wielu osób obarczone zbyt dużym ryzykiem. Dlatego zdecydowałem się na podjęcie walki w sądzie - mówił wówczas sam Gardowski podczas konferencji prasowej MJN.
"Był to typowy SLAPP [Strategic Lawsuit Against Public Participation]
mający na celu ukaranie Stefana i zniechęcenie go do dalszego zainteresowania sprawą. Przyczynkiem były trzy tweety Stefana na temat sprawy" - pisze na Twitterze
Jan Mencwel,
współtwórca MJN.
Jak poinformował Mencwel,
sąd w I instancji uznał częściowo roszczenia Dom Development za słuszne
.
"Sąd stwierdza, że nie ma podstaw do twierdzenia, że chodziło o zastraszenie Stefana. Nie, zdaniem sądu konsekwencją mogła być
utrata klientów i kontrahentów
przez DD oraz
na skutek akcji pozwanego [klienci] mogliby utracić zaufanie (....) i nie nabywać jej produktów
" - pisze Mencwel, pokazując fragmenty uzasadnienia sądu.
"Czujecie? Stefan przez ujawnianie niewygodnych faktów o DD miał nieomal doprowadzić do upadku największego dewelopera w Polsce. Klienci byli o krok od zaprzestania kupowania jego mieszkań! Rzecz jasna apartamenty w inwestycji sprzedały się "na pniu" jeszcze przed końcem budowy. W dalszej części sąd stwierdza także, że ton tweeta jest "prześmiewczy", a Stefan "insynuuje" jakoby deweloper uzyskał korzyść majątkową. Przypominam - to po nagłośnieniu sprawy, m.in. przez Stefana, miasto nałożyło karę 37 milionów złotych na Dom Development".
Sąd uznał również, że tweet, w którym aktywista, pisząc o karze dla dewelopera, używa sformułowania
"Wielki dzień w walce z patodeweloperką" jest obraźliwy wobec Dom Developmen
t.
"Odnosząc się do sformułowań dotyczących porównania działalności powoda do "patodeweloperki", w ocenie Sądu, odbiór wskazanego pojęcia w opinii publicznej jest jednoznacznie negatywny. Patodeweloperka jest to słowo powstałe z połączenia słów patologia i deweloper. Słowo patologia budzi jednoznaczne negatywne skojarzenia i określa nieprawidłowe zjawiska, zaburzenia. Samo określenie patodeweloperka jest określeniem potocznym, używanym do opisywania inwestycji, które charakteryzują się uderzającymi i widocznymi na pierwszy rzut oka nieprawidłowościami w realizowaniu inwestycji budowlanych. Słowo patodeweloperka użyte w stosunku do powoda jest
obraźliwe i nie znajduje żadnego uzasadnienia
" - czytamy we fragmencie uzasadnienia sądu.
"Naprawdę, trudno przejść do porządku dziennego nad tym, że w tak oczywistej sprawie, gdzie jedynym celem dewelopera jest uciszenie krytyki i zastraszenie osoby, która nagłaśnia nieprawidłowości sąd nie staje w jej obronie. Aktualnie sprawa jest w II instancji, więc wciąż jest nadzieja, że sąd w całości oddali powództwo Dom Development. Dzielę się z Wami tą historią, bo uważam, że takie praktyki deweloperów i broniących ich sądów wymagają nagłośnienia" - podsumowuje Mencwel.