Amerykańskie media opublikowały wyniki
sondażu
, z których wynika, że ponad połowa nauczycieli chce wcześniej odejść z pracy. Eksperci zauważają, że w związku z pandemią sytuacja jest coraz gorsza i alarmują, że
system edukacji publicznej w kraju stoi w obliczu ogromnego kryzysu
.
Badanie zrealizowano na zlecenie Krajowego Stowarzyszenia Edukacyjnego (NEA) - największego związku nauczycieli w USA.
55%
z ponad 3 tysięcy przepytanych nauczycieli przyznało, że chce odejść z pracy wcześniej niż planowało, głównie z powod
u przepracowania i stresu, który wywołała pandemia
. Dla porównania w sierpniu takiej odpowiedzi udzieliło 37% badanych.
Respondenci wskazują m.in. na
problemy organizacyjne i logistyczne
, np. brak odpowiednich warunków pracy, odpowiedniej wentylacji czy środków dezynfekcyjnych oraz ogólny brak poczucia bezpieczeństwa w związku z kolejnymi falami i wzrostami zachorowań. Do tego dochodzi fakt, że w amerykańskim systemie edukacji publicznej po prostu brakuje nauczycieli.
Jeszcze przed pandemią wiele stanowisk, szczególnie nauczycieli przedmiotów ścisłych, pozostawało nieobsadzonych. Według danych Learning Policy Institute od 2010 roku "zapotrzebowanie" na nauczycieli wzrosło czterokrotnie. W 2016 roku prognozowano, że w ciągu 10 lat z zawodu odejdzie 270 tysięcy pedagogów.
Tymczasem najnowsze statystyki NEA wskazują, że
w szkołach publicznych jest o 567 tysięcy nauczycieli mniej niż przed pandemią.
Część z nich odeszła na emeryturę, inni zdecydowali się zmienić pracę podczas pandemii z uwagi na stres, zmęczenie edukacją zdalną i ogólne wypalenie zawodowe.
Nieobsadzonych pozostaje 43% stanowisk.
Wyniki opublikowanego sondażu wskazują, że dla 90% badanych wypalenie zawodowe i stres to "bardzo poważny problem". 80% respondentów twierdzi, że przez braki kadrowe ma znacznie więcej pracy niż wcześniej.
- Mamy do czynienia z exodusem, ponieważ ponad połowa nauczycieli i innych pracowników szkół w naszym kraju wskazuje, że opuści system wcześniej. Jeśli poważnie myślimy o zapewnieniu każdemu dziecku wsparcia, którego potrzebuje, aby się rozwijać, politycy muszą teraz zająć się tym kryzysem - mówi
Becky Pringle
, szefowa NEA.
Sondaż wskazuje, że najbardziej skutecznym rozwiązaniem, które mogłoby złagodzić kryzys, byłyby p
odwyżki wynagrodzeń
. Wskazało tak 96% badanych nauczycieli. Drugim pilnym rozwiązaniem jest zwiększenie zatrudnienia. Eksperci podkreślają, że kluczowe w tym zakresie byłyby zmiany na szczeblu federalnym. Szansą miał być proponowany przez Joe Bidena plan Build Back Better Act i 9 miliardów dolarów na edukację. Program nie znalazł jednak wystarczającego poparcia w Partii Demokratycznej. Póki co inicjatywę próbują przejmować stany. Nad ustawami zakładającymi podwyżki dla nauczycieli pracują m.in. parlamenty Nowego Meksyku, Mississippi i Tennessee.
The Washington Post w obszernym
artykule
poświęconym kryzysowi w systemie edukacji zwraca uwagę, że
niedobory kadrowe już odbijają się na uczniach
. Najnowsze wyniki testów pozwalających porównywać wyniki uczniów z całego kraju wypadły gorzej niż przed pandemią, ale znacznie gorzej w szkołach, w których brakuje nauczycieli. Problem pogłębiają kolejne fale pandemii, podczas ostatniej niektóre szkoły były praktycznie sparaliżowane, bo chorujących nauczycieli nie miał kto zastąpić.
- Pandemia sprawiła, że i tak już tragiczna rzeczywistość stała się jeszcze bardziej destrukcyjna - mówi szefowa NEA.