Facebookowy profil
Bydgoszcz 998
opisuje sytuację, która spotkała bydgoskich
strażaków w czasie wyjazdu na akcję.
W jednym z mieszkań budynku wielorodzinnego przy ul. Stawowej doszło do pożaru. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, jednak miała ona problem z dostaniem się na teren posesji, ponieważ
budynek był ogrodzony.
Kolejną trudnością było zamknięte wejście do klatki schodowej. Strażacy zdecydowali się na siłowe rozwiązanie. Następnie udało im się wejść do mieszkania, w którym wybuchł pożar i opanować sytuację. Dwóch mężczyzn, którzy oczekiwali na pomoc na balkonie mieszkania, zostało ewakuowanych.
"Po dotarciu na miejsce akcji strażacy zastali dramatyczną sytuację.
Z okien na trzecim piętrze wydobywał się dym oraz płomienie.
Na tyłach budynku, na balkonie mieszkania objętego pożarem, znajdowało się dwóch mężczyzn wzywających pomocy. Od tego momentu rozpoczęła się dramatyczna walka o życie tych mężczyzn, niestety najeżona trudnościami, z którymi musieli się zmierzyć strażacy. Pierwszym problemem było samo dostanie się na klatkę schodową. Na miejscu akcji niestety nie było osoby, która mogła otworzyć drzwi strażakom. Zapadła więc decyzją o wybiciu szyby i siłowym wejściu do budynku. Kolejnym utrudnieniem, które miało bezpośredni wpływ na zdrowie bądź życie mieszkańców bloku, był ogrodzony teren. Balkony oraz wzywający pomocy mężczyźni znajdowali się na tyłach budynku, do którego nie sposób było się dostać - teren wokół był ogrodzony, a jedyna dostępna brama wjazdowa była zamknięta" - relacjonuje facebookowy profil Bydgoszcz 998.
"Po raz kolejny strażacy zmuszeni byli do siłowych rozwiązań. Na domiar złego, zarówno bezpośrednio przed bramą, oraz na terenie
wokół bloku, rosły drzewa, które w połączeniu z ogrodzeniem, stanowiły spory problem
dla dużej, strażackiej drabiny. Mimo że niektóre drzewa nie były duże i być może uległyby pod ciężarem wozu strażackiego, należy pamiętać, że specjalistyczna drabina wyposażona jest w wiele systemów i czujników, które mogłyby ucierpieć w starciu z drzewem i skutecznie unieruchomić sprzęt warty miliony złotych. Gdy część strażaków usiłowała utorować drogę drabinie, rota wyposażona w aparaty ochrony układu oddechowego przystąpiła do akcji gaśniczej wewnątrz mieszkania.
Szybkie i skuteczne działania strażaków wewnątrz mieszkania
sprawiły, że już
po kilku minutach sytuacja była na tyle opanowana,
że możliwa była ewakuacja uwięzionych na balkonie mężczyzn poprzez mieszkanie i klatkę schodową"- dodano.
W związku z silnym zadymieniem strażacy musieli ewakuować wszystkich mieszkańców budynku. Całe szczęście nikt nie wymagał hospitalizacji:
"W trakcie akcji, z uwagi na silne zadymienie i możliwość występowania śmiertelnie niebezpiecznego tlenku węgla, zapadła decyzja o ewakuacji pozostałych mieszkańców budynku - łączenie około 50 osób. Ostatecznie pod opiekę Ratowników Medycznych trafiły trzy osoby - dwóch mężczyzn z płonącego mieszkania oraz jedna z lokatorek bloku. Na szczęście cała trójka nie wymagała hospitalizacji. Po upewnieniu się, że w mieszkaniach nie ma zagrożenia, ewakuowani mogli powrócić do swoich lokali. Szybkie i stanowcze działania strażaków oraz reakcja osoby zgłaszającej, pozwoliły na uratowanie wielu ludzi" - dodano.
We wpisie zwrócono uwagę, że często
spółdzielnie i wspólnoty
, chcąc poprawić komfort życia mieszkańców,
decydują się na ogradzanie terenów,
co powoduje trudności w niesieniu pomocy, gdy dochodzi do sytuacji kryzysowej:
"Niestety sytuacja, z jaką przyszło się zmierzyć bydgoskim strażakom, jest codziennością w każdym dużym mieście. Spółdzielnie i wspólnoty, chcąc zapewnić mieszkańcom odrobinę prywatności, ogradzają tereny swoich posesji, narażając mieszkańców na niebezpieczeństwo. Płoty, bramy, metalowe słupki, betonowe donice z kwiatami, nieprawidłowo zaparkowane pojazdy to znaczne
utrudnienie zarówno dla dużych wozów bojowych
, jak i mniejszych ambulansów. Pamiętajmy, że drogi pożarowe czy ewakuacyjne powinny być pozbawione jakichkolwiek przeszkód, tak by w chwili zagrożenia, Ratownicy mogli skupić się na niesieniu pomocy, nie na zastanawianiu się jak dojechać na miejsce działań. W tym przypadku obyło się bez ofiar. Co, jeśli następnym razem na pomoc będzie za późno?" - stwierdzono.