Kilka dni temu
Nicole Sochacki-Wójcicka
czyli
Mama Ginekolog
została szeroko skrytykowana za
przyjmowanie na NFZ swoich znajomych poza kolejką
. Afera wybuchła po tym, gdy okazało się, że jedną z pacjentek Mamy Ginekolog jest influencerka
Aniela Bogusz
czyli
Lil Masti
, która prywatnie jest jej kuzynką.
Zdaniem Mamy Ginekolog, która pracuje w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w przyjmowaniu rodziny i znajomych poza kolejką
nie ma nic dziwnego i "każdy lekarz tak robi"
.
Sochacki-Wójcicka została szeroko skrytykowana za te praktyki, a sprawą zainteresował się
Narodowy Fundusz Zdrowia
. Według informacji WP NFZ wszczął już
oficjalne postępowanie
w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM.
- W przypadku ustalenia, że świadczeniodawca realizuje umowę niezgodnie z jej postanowieniami, z przyczyn leżących po jego stronie, Narodowy Fundusz Zdrowia po zakończonym postępowaniu może nałożyć na podmiot karę umowną lub dochodzić nienależnie pobranych środków finansowych - stwierdził
rzecznik NFZ
w rozmowie z WP.
"Jeżeli rzeczywiście wskazana pani przyjmowała w ramach kontraktu z NFZ znajomych i rodzinę poza kolejnością, to zdecydowanie powinna ponieść karę" - przekazało natomiast Ministerstwo Zdrowia.
Okazuje się, że nic złego w korzystaniu z usług Mamy Ginekolog poza kolejką nie widzi również Lil Masti. Influencerka odniosła się do sprawy na Instastories, tłumacząc,
jak dokładnie doszło do tego, że została pacjentką Nicole.
- Skontaktowałam się z nią. Umówiłyśmy się na pierwszą wizytę,
na wyznaczony termin
- pamiętam, że wtedy chyba czekałam około tygodnia... Tak więc, to nie jest tak, że ja wchodzę sobie "ej, siema, jestem bez kolejki". Ja zawsze, jak spotykam się z Nikolą, mam wyznaczony termin, przyjeżdżam punktualnie na wyznaczoną datę, na wyznaczoną godzinę do szpitala - stwierdziła.
Odniosła się również do
słów Mai Staśko
, która oskarżyła Mamę Ginekolog o nepotyzm.
- Maja Staśko,
Ty masz chyba po prostu bardzo dużo wolnego czasu
na to krzyczenie, na to dzielenie społeczeństwa, na to wzburzanie hejtu. Bo wiesz, ludzie, którzy ciężko pracują, nie mają czasu na takie rzeczy. Oni po prostu ciężko pracują. Zobaczcie na przykład mój Tomek: jest niedziela, a on siedzi obok w pokoju i pracuje. W piątek wieczorem, jak większość ludzi sobie idzie na imprezkę, to Tomek w piątek wieczorem siedział do 5:30 i pracował... bo jakoś ten nasz kraj musi funkcjonować, no. (...) Więc proszę - takim zachowaniem nie zachęcajcie ludzi, żeby wyjeżdżali z naszego kraju.
Lil Masti podkreśliła, że będzie korzystać z publicznej ochrony zdrowia, bo płaci wysokie podatki.
- Kiedy podejmowałam decyzję, który szpital wybiorę właśnie do prowadzenia mojej ciąży, do porodu, no to wtedy też płaciliśmy podatek.
Zapłaciliśmy wtedy ponad ćwierć miliona złotych, a dokładnie 268 tysięcy złotych podatku
. W czym jest kilkadziesiąt tysięcy złotych składki zdrowotnej, czyli kilkadziesiąt tysięcy złotych na naszą służbę zdrowia. I jak czytam komentarze: "Ty Lil Masti, influencer, idź se do prywatnego szpitala, a nie się wpychasz do NFZ", no to zaraz... Ja się po pierwsze nie wpycham, tylko jak każdy inny człowiek zapisuję się na dany termin i po prostu, jeśli płacę kilkadziesiąt tysięcy złotych, to będę korzystać z naszej służby zdrowia. I Maja Staśko, jeśli Ty tak walczysz o równość w naszej służbie zdrowia, to może zawalcz o równe podatki.