Tygodnik
Niedziela
opublikował list posłanki PiS,
Haliny Szydełko
i dyrektor Domu Diecezjalnego Tabor,
ks. Daniela Drozda
skierowany do prezydenta Rzeszowa,
Tadeusza Ferenca
. Domagają się w nim, żeby prezydent miasta
zakazał Marszu Równości
, zaplanowanego na 22 czerwca.
Autorzy listu twierdzą, że podczas zeszłorocznego Marszu "doszło do zamieszek, a zarazem afirmacji odmienności seksualnej". Poza tym, ich zdaniem,
w mieście "nie ma takich środowisk"
.
"Wiemy już z doświadczenia że nie ma u nas takich środowisk. Dlatego też planowany jest zjazd przedstawicieli LGBT z całego kraju i świata" - czytamy.
"Stanowczo przeciwstawiamy się organizacji w Rzeszowie tego rodzaju manifestacji, które godzą w podstawowe wartości chrześcijańskie i promują zachowania niezgodne z nauką Kościoła".
Jak informuje portal rzeszów-news.pl, rzeczywiście w zeszłym roku podczas Marszu doszło do zamieszek, ponieważ próbowali zakłócić go
członkowie Młodzieży Wszechpolskiej
. Zdaniem Szydełko to jednak bez znaczenia:
- Chodzi o to, że
taki fakt miał miejsce
i jest uzasadnione podejrzenie, że w tym roku też może do tego dojść - tłumaczy w rozmowie z portalem.
Jej zdaniem fakt, że na Marsz do Rzeszowa mają przyjechać osoby z innych miast "mija się z celem".
- Niech demonstrują u siebie, jeśli mają taki problem. Nie ma to przełożenia [na nasz region], a więc jest to niepoważne, niepotrzebne, wręcz szkodliwe - stwierdziła.
Na pytanie, skąd wie, że w Rzeszowie nie ma osób związanych ze środowiskiem LGBT odpowiada:
-
Jest ich znacznie mniej niż w innych miastach
, dlatego trzeba tutaj przywozić te osoby z innych miejscowości.
Szydełko w liście do prezydenta pisze, że wyraził on zgodę na Marsz. W rzeczywistości
manifestacja nie została jeszcze nawet zgłoszona do urzędu miasta
, można to zrobić dopiero 30 dni przed wydarzeniem.
Rozgłos dla Marszu wywołany listem posłanki próbują wykorzystać organizatorzy. Na Facebooku informują o uruchomieniu zbiórki środków, które zostaną przeznaczone na organizację imprezy.