Wczoraj w 550 miejscach w Polsce
rolnicy blokowali drogi,
wyrażając w ten sposób
sprzeciw przeciwko Zielonemu Ładowi
, importowi produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, ograniczaniu hodowli zwierząt w Polsce i "dramatycznej sytuacji" w rolnictwie. W wielu miejscach protesty trwały od godziny 7 do 20 i drogi były całkowicie zablokowane.
Rolnicy pojawili się także przed
bramą wjazdową nieruchomości należącej do Szymona Hołowni
. Na płocie okalającym dom rozwiesili transparenty krytykujące marszałka Sejmu - m.in.
"Zdrajca polskiej wsi"
i "Rolnicy dziękują za gazowanie i pałowanie w Warszawie". Pod bramą wjazdową rozrzucono także
opony i obornik
.
Jeszcze wczoraj Hołownia odniósł się do zaistniałej sytuacji. Podkreślił, że dom, pod którym rozrzucono obornik, należy do jego rodziców:
-
To jest dom moich rodziców
. Starsi ludzie, którzy są przerażeni całą tą sytuacją, bo ktoś zrzucił pięć ton, powieszono transparenty "zdrajcy polskiej wsi". Nie wiem, jaki to ma związek z moimi rodzicami, ja przywykłem do innej formy dyskusji. Mi może być przykro, a rodziców mogę jedynie pocieszyć i przeprosić, że przez moją działalność taka sytuacja ich spotyka - powiedział marszałek Sejmu.
Oprócz tego dodał, że ma nadzieję, że akcji po domem jego rodziców nie zorganizowali prawdziwi rolnicy, a zwykli chuligani:
- To nie może pójść w tę stronę, myślę, że mają tego świadomość nie tylko politycy, ale również rolnicy, tacy, którzy naprawdę rozumieją, na czym polega ten protest, a nie uczestniczą w tego typu aktach. Nie chcę wierzyć, że to byli rolnicy.
Przypuszczam, że mogli to być po prostu chuligani podający się za rolników
- stwierdził marszałek Sejmu.
Incydentem, do którego doszło przed domem rodziców Hołowni już zajmuje się policja, która prowadzi czynności ws. popełnienia trzech wykroczeń: umieszczenia w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym banerów, zaśmiecania miejsca publicznego i zanieczyszczenia drogi publicznej.