Jak informuje Biełsat TV, wczoraj wieczorem doszło do
ataku hakerów na białoruską telewizję państwową.
Zamiast głównego wydania
Panoramy
na kanale
Biełarus1
widzowie zobaczyli
sceny przemocy, do której dochodzi na białoruskich ulicach
.
Materiał z rządową propagandą został podmieniony na kompilację nagrań, na których widać, jak
funkcjonariusze OMON-u brutalnie tłumią protesty przeciwko Łukaszence
. Większość z materiałów pochodziła z pierwszych dni demonstracji. Hakerzy zaatakowali jednak tylko
stronę białoruskiej telewizji z transmisją na żywo
. Ci, którzy oglądali telewizję w tradycyjny sposób, nie zobaczyli podmienionego materiału.
Jak pisze Biełsat, za atakiem stoją tzw.
cyberpartyzanci.
To anonimowa grupa hakerów wpsierających protesty na Białorusi. To oni wcześniej włamali się na stronę MSW i opublikowali na niej list gończy za Łukaszenką.
Cyberpartyzanci stoją też za włamaniem do
bazy z danymi funkcjonariuszy służb specjalnych
, których listę następnie przekazali kanałowi Nexta. Teraz Nexta daje siłowikom ultimatum: jeśli nie chcą, aby ich dane wyciekły, muszą publicznie opowiedzieć się za organizacją nowych i wyborów i zwolnić się z pracy. Jeśli przedstawią na to dowody, ich dane znikną z listy. Funkcjonariusze, którzy zwolnią się z MSW mogą również otrzymać wsparcie finansowe.