W związku z rosnącymi cenami energii i brakiem węgla
zima może okazać się bardzo trudna
. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa apelowała wczoraj do Polaków, by ci zrobili "rachunek sumienia" i zastanowili się, czy tej zimy nie mogą obniżyć temperatury panującej w ich domu. Polityczka pochwaliła się, że
ona już przykręciła temperaturę do 17 stopni w przestrzeniach wspólnych:
- Musimy się sporo nauczyć, jeśli chodzi o dobre nawyki: wyłączanie światła, ładowarki, ogrzewanie na poziomie niższych temperatur - stwierdziła.
- Ja zrobiłam to już dużo wcześniej, obniżając temperaturę w domu do 17 stopni w przestrzeniach wspólnych, 19 stopni w bardziej użytkowanych - dodała.
Minister Moskwa stwierdziła, że
węgla wystarczy dla wszystkich,
dodała jednak, że nie należy kupować go z zapasem, ponieważ to może powodować problemy z dostępnością:
- Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość, bo ten węgiel sukcesywnie będzie się pojawiał. Rozumiemy, że
każdy chce się zaopatrzyć w polski, tańszy węgiel,
ale nie ma takiej możliwości, żeby zaopatrzyć się w niego z zapasem. Kupić już we wrześniu na całą zimę albo na dwie. Za chwilę ten sezon grzewczy się zacznie, a tam, gdzie temperatury spadły, już się zaczął, ale zachęcamy, żeby się wstrzymać z dużymi zakupami węgla, bo węgiel z wydobycia konsekwentnie trafia na rynek - powiedziała Anna Moskwa.
Z kolei wczoraj rząd przedstawił propozycję, którą chce
zachęcić Polaków do oszczędzania prądu.
Jedno z rozwiązań przewiduje, że cena
prądu będzie zamrożona
dla gospodarstw domowych, które zużyją nie więcej niż 2 tys. kWh rocznie. Kolejny pomysł zakłada, że osoby, które zużyją co najmniej 10 proc. energii mniej niż rok wcześniej, otrzymają dodatkową 10-proc. bonifikatę.