Rzeczniczka
Polskiego Radia
w rozmowie z Wirtualnymi Mediami potwierdziła, że dziennikarz
Robert Mazurek
od stycznia nie będzie już pracował w radiowej
Dwójce
ze względu na jego "ataki na media publiczne". Twierdzi również, że umowa Mazurka po prostu wygasa z końcem grudnia i nie zostanie już przedłużona.
Robert Mazurek od lipca 2020 roku prowadził w Polskim Radiu audycję
Mazurek słucha
, w której ze swoimi gośćmi rozmawiał o muzyce. O zwolnieniu z Polskiego Radia informował na Twitterze.
"Prezes
Agnieszka Kamińska zerwała moją umowę
. Poszło oczywiście o politykę. Od początku grudnia mam podpisaną umowę na następne miesiące, zdążyłem nawet nagrać rozmowę, która miała być wyemitowana 7 stycznia. Prezes Kamińska usłyszała jednak w RMF-ie (to dobrze, że słucha uczciwego radia), że ośmieliłem się wyśmiewać telewizyjne Wiadomości i krytykować przeforsowaną przez PiS dotację na media publiczne, więc po trzech tygodniach,
na podpisanej przez siebie umowie (!) dopisała: nie wyrażam zgody
" - napisał.
Jak tłumaczy Monika Kuś, rzeczniczka prasowa Polskiego Radia, Robert Mazurek "zniesławiał" media publiczne.
"Umowa o współpracy z red. Robertem Mazurkiem była zawarta przez Program Drugi na czas określony i wygasa z końcem grudnia br. Polskie Radio
nie widzi możliwości jej kontynuowania
z osobą, która z jednej strony pobiera honoraria wypłacane ze środków publicznych, a z drugiej - atakuje media publiczne właśnie za sposób ich finansowania, zarazem je
zniesławiając
(np.: w swojej porannej rozmowie w RMF z dnia 13 grudnia 2022 r.)" - przekazała Wirtualnym Mediom.
Tego dnia gościem Mazurka był poseł PiS
Rafał Gontarz
. Dziennikarz zapytał go, czy przekazanie 2,7 mld zł na media publiczne to dobre posunięcie. Wyliczał, że za tę kwotę można kupić 200 dronów Bayraktar, wybudować 10 tysięcy mieszkań albo postawić szpital.
Jak podkreśla Mazurek w oświadczeniu dla Wirtualnych Mediów, "nieprawdą jest, iż Polskie Radio nie przedłużyło z nim umowy". Od początku grudnia miał podpisaną umowę na następne miesiące. Dodaje, że rozważa
pozew
przeciwko dyrektor Polskiego Radia.
"Prawnicy namawiają mnie, bym poszedł z tym do sądu. Jeśli się na to zdecyduję, choć nie mam ochoty ganiać po sądach, to nie chciałbym pozywać Polskiego Radia, które i tak ledwo zipie, a jego prezes. Tak, wiem, że Kamińska nie jest postacią samodzielną, lecz wymyśloną i zainstalowaną na tym stanowisku przez szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego i jego żonę Annę Czabańską, radiową szarą eminencję. We Francji nazywano takie postaci kreaturami, ale nie podejrzewam p. Kamińskiej, by znała historię Francji, więc pozostańmy przy określeniu prezes. Niechże więc za swoje humory prezes Kamińska płaci z kieszeni własnej, kieszeni Czabańskich i rad nadzorczych spółek państwowych, w której oboje zasiadają lub zasiadali (za Czabańskimi nie nadążysz) albo i z funduszu wyborczego PiS".