Fot. OKO.press/Marcel Wandas
W piątek 17 maja studenci rozpoczęli
strajk okupacyjny akademika "Kamionka"
na krakowskich Czyżynach. Sprzeciwiają się decyzji Uniwersytetu Jagiellońskiego o sprzedaniu deweloperom budynku, który od 5 lat stoi pusty.
W poniedziałek rozmowy między stronami zostały zawieszone
, bo uczelnia nie chciała ich prowadzić w obecności mediów.
Inicjatorami strajku są Studencka Inicjatywa Mieszkaniowa i krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Do "Kamionki"
protestujący dostali się bez problemu - budynek był otwarty
. Ich głównymi postulatami są: niedopuszczenie do sprzedania "Kamionki" przez UJ, wyremontowanie budynku, rozpoczęcie prac nad wybudowaniem nowych akademików oraz zapewnienie, że strajkujący studenci nie poniosą odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej.
Uczelnia, która 12 maja obchodziła 660. rocznicę założenia i zajmuje 1. miejsce wśród najlepszych uczelni w Polsce w 2023 roku, liczy ponad 27 tysięcy studentów stacjonarnych i posiada 5 działających akademików. Aby zostać do niego zakwalifikowanym, dochód w rodzinie studenta nie może przekraczać 1200 złotych na osobę. Jak wskazują protestujący, ze względu na to kryterium,
odmowną decyzję o przyznaniu miejsca w akademiku odebrało 500 studentów
w tym roku akademickim.
Pierwsze rozmowy z delegacją studentów odbył już w sobotę rektor UJ, prof. Jacek Popiel. Rzecznik prasowy UJ Adam Koprowski przekazał wtedy, że "udało się poczynić postępy w rozmowach", jednak władze w ten sam weekend w "Kamionce"
odcięły prąd i gaz oraz wezwały policję
, co argumentowały w swoim
oświadczeniu
na stronie. Do kolejnych rozmów miało dojść w poniedziałek 20 maja, jednak przedstawiciele uczelni nie zgadzali się na obecność mediów.
- Chcieliśmy, żeby media były obecne w środku […], z tego względu, że to jest tak naprawdę nasza jedyna broń, jedyne narzędzie przeciwko polityce Uniwersytetu - powiedziała Róża, studentka biorąca udział w okupacji, w rozmowie z
OKO.press
- Stwierdziliśmy, że ta rozmowa nie ma sensu, ponieważ to jest relacja tak głęboko hierarchiczna, że to, że coś byłoby nam obiecane […] w tej piwnicy, to Uniwersytet mógłby się tego wyprzeć tak naprawdę pięć minut po wyjściu.
Tego samego dnia uczelnia opublikowała kolejne oświadczenie, zgodnie z którym wstrzymuje się przed kolejnymi planami sprzedaży "Kamionki". W dalszej części jednak, wzywali "okupujących nielegalnie akademik" do opuszczenia budynku oraz napisali, że studenci wybrali "bezprawny atak na mienie UJ". W komunikacie wysłanym bezpośrednio do strajkujących uczelnia dała im godzinę na opuszczenie budynku.
Na miejscu jest 50 osób, ale okupujący cieszą się dużym poparciem w mediach społecznościowych i dominuje krytyka UJ. Komentujący zauważają, że uczelnia wciąż nie podejmuje działań w temacie wybudowania nowych akademików na Kampusie, co było niejednokrotnie zapowiadane. Wspominają także, że po wybuchu wojny w Ukrainie, gdy "Kamionka" została wykorzystana do kwaterowania uchodźców, nie pojawiały się żadne komunikaty o zagrożeniu zdrowia i życia w związku z przebywaniem na terenie akademika.
Stronę studentów wzięła krakowska posłanka Razem Daria Gosek-Popiołek i radna ugrupowania Aleksandra Owca. Do wyrażenia zdania wzywany jest także nowo wybrany prezydent miasta Aleksander Miszalski, który w swojej kampanii obiecywał budowę nowych akademików. Jak na razie jednak władze Krakowa nie komentowały strajku.