Bartłomiej Misiewicz
w 2020 roku po wyjściu z aresztu nie wrócił do polityki i
zajął się biznesem
. Został właścicielem dwóch firm. Jedna z nich Alleati Holding jest związana ze sprzedażą
napojów alkoholowych i bezalkoholowych
. W social mediach były rzecznik MON promował swoją wódkę
Misiewiczówkę.
Miała być to
"najdelikatniejsza wódka w Polsce"
, "pozycja klasy premium białego alkoholu" oraz "prawdopodobnie jedyna wódka, która smakuje nawet wtedy, gdy jest ciepła".
Sprawą promocji Misiewiczówki zajęły się służby. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w maju ubiegłego roku. Bartłomiej Misiewicz został w nim oskarżony o
sprzedaż "Misiewiczówki" bez zezwolenia i reklamę tego alkoholu w internecie.
"W okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu Twitter i stronie internetowej www.misiewiczowka.pl publicznie reklamował wódkę "Misiewiczówka" poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego" - napisano w akcie oskarżenia.
Okazuje się, że Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy
częściowo przychylił się
do zawartych w akcie oskarżenia zarzutów.
Sędzia stwierdził, że znamiona czynu zabronionego wyczerpywało
umieszczanie postów dotyczących wódki na Twitterze.
Kara za to przestępstwo wynosi od 10 tysięcy złotych do 500 tysięcy złotych. Misiewicz musi zapłacić
20 tysięcy złotych kary:
- Sąd wymierzył oskarżonemu karę w dolnych granicach wobec istotnego ograniczenia treści zarzutów i stosunkowo niewielkiej liczby działań uznając, że będzie ona wystarczająca, żeby osiągnąć wobec oskarżonego swoje cele - mówił sędzia.
Misiewicz nie pojawił się podczas ogłoszenia wyroku. Wcześniej również nie stawiał się na rozprawach. Mecenas reprezentujący byłego rzecznika Maciej Marczak wyraził satysfakcję z uznania przez sąd za zgodną z przepisami zarówno sprzedaż, jak i reklamę alkoholu na stronie internetowej sklepu. Nie wykluczył jednak apelacji.