W środę wieczorem popularność na Twitterze zyskały wpisy
Barta Staszewskiego
, aktywisty LGBT znanego m.in. z akcji wieszania tablic "Strefa wolna od LGBT". Staszewski zasugerował, że istnieje filmik, na którym widać
"gejowskie czułości" polityków Konfederacji.
Pisał też o "homoseksualnych igraszkach" ministrów PiS.
"
Hipokryci
, którzy budują swoje polityczne kariery na pogardzie wobec LGBT, nie zasługują na współczucie. Homoseksualne igraszki polityków konfederacji i ministrów PiS-u zasługują na publiczną debatę".
"Jak widać na filmie
Konfederacja umie się dobrze bawić i gejowskie czułości im nie straszne
. Wiec po co ta udawana wrogość? Tęcza to nie wstyd chłopaki" - napisał.
Oznaczył też
Roberta Winnickiego
, założyciela i do niedawna szefa Ruchu Narodowego, polityka Konfederacji, pytając go, czy potwierdza autentyczność filmu, który "zaczął krążyć w sieci".
"To już jest sprawa publiczna" - napisał.
Wpisy Staszewskiego zyskały duży zasięg i wywołały dyskusję o "kryptogejach" w polskiej polityce. Część komentujących była zgodna, że trzeba podnosić temat publicznie, inni wątpili w istnienie filmiku z politykami Konfederacji i oskarżali Staszewskiego o hipokryzję.
Dziś rano do wpisów aktywisty odniósł się sam Winnicki, strasząc Staszewskiego sądem.
"Nie ma filmu bo nie było sytuacji, którą insynuujesz.
Ale możesz za to odpowiedzieć przed sądem"
- napisał.
W dalszej części wpisu przypomniał o swoich problemach ze zdrowiem.
"Lekarze wprawdzie kazali mi w leczeniu kardio, wątroby, cukru, cholesterolu i wrzodów żołądka odstawić działalność i Twittera, ale współpracownicy zbierają materiał dowodowy. Także,
pilnuj tyłów
. Bez odbioru" - napisał.
Winnicki w maju trafił do szpitala, prawdopodobnie z zawałem mięśnia sercowego. Jak pisał na Facebooku, od lat lekceważył różne sygnały ostrzegawcze. W związku z kłopotami zdrowotnymi zrezygnował z funkcji szefa sztabu Konfederacji i przewodniczącego Ruchu Narodowego.