Onet informuje o
trudnej sytuacji branży odzieżowej,
która ma kłopoty z powodu
zbyt ciepłej jesieni.
Producenci i sprzedawcy skarżą się, że z powodu dobrej pogody
nie sprzedali ubrań z kolekcji jesienno-zimowej
, a "granicą" sprzedaży ma być właśnie okres tuż przed świętem Wszystkich Świętych.
O trudnej sytuacji firm odzieżowych w rozmowie z Onetem opowiada Paweł Pawlak, właściciel firmy Adika Collection.
- Firmy z naszej branży nie miały praktycznie żadnej sprzedaży kolekcji jesienno-zimowej. Klienci już tych ubrań nie kupią. Nawet jeśli teraz nagle zrobi się zimniej, oni "dochodzą" do wiosny w produktach z poprzednich lat, bo takie są zwyczaje ludzi: teraz już nie zrobią "zimowych" zakupów - mówił Onetowi Pawlak.
Przedsiębiorca skarży się, że niesprzedaną odzież można magazynować na kolejny rok lub też może ona trafić na wyprzedaże, które według niego niewiele dadzą. Serwis zapytał Pawlaka o to,
ile miejsc pracy jest zagrożonych
z powodu ciepłej jesieni tylko w Łodzi i jej okolicach. Według niego może być to
"około 60 tysięcy":
- Ale to jest taki przemysł, który jeśli runie, to na pewno będzie odczuwalne w całym kraju i w ubytku dochodów dla budżetu kraju - dodaje przedstawiciel branży odzieżowej.
Sprawą zainteresował się
senator reprezentujący Pakt Senacki, Krzysztof Kwiatkowski,
który w interpelacji do obecnego rządu
apeluje o pilną pomoc dla branży
, tak by miała ona środki "na opłacenie bieżących rachunków, które są już nieopłacone, tzn. pensje pracowników, różnego rodzaju czynsze za szwalnie, obiekty handlowe, opłaty ZUS, podatki". Jak twierdzi senator, taka pomoc miałaby "uchronić firmy od bankructwa i całkowitego zamknięcia". Senator uważa, że jeśli wsparcie nie nadejdzie teraz, nowy rząd nie będzie miał już komu pomagać.
Polityk w interpelacji wskazał kilka punkt, jak mogłaby wyglądać pomoc dla przedsiębiorców. Byłaby ona swego rodzaju tarczą przypominającą, te z czasów pandemii, w maksymalnej wysokości do
200 tys. euro na przedsiębiorstwo.