Fot. East News
Donald Trump
skomentował reakcję policji na uniwersyteckie protesty w Nowym Jorku, w wyniku której
zatrzymano prawie 300 studentów
. Jak stwierdził, "to był piękny widok". Podczas gdy bunt przeciwko izraelskiej agresji rozlewa się po amerykańskich uczelniach, Trump nawołuje do "
spacyfikowania radykałów i przywrócenia kampusów normalnym, chcącym się uczyć, studentom
".
W Stanach uniwersyteckie propalestyńskie protesty przybierają na sile. Studenci w całym kraju mierzą się z agresywnym tłumieniem ich sprzeciwu i aresztowaniami. Na Uniwersytecie Kalifornijskim
protestujący zostali zaatakowani przez grupy wspierające Izrael
, co zmusiło uczelnię do
odwołania zajęć ze względu na niebezpieczną sytuację na kampusie
. Już teraz mówi się, że są to największe bunty od czasów Black Lives Matter w 2020.
Na University of Columbia zatrzymano 282 studentów, ponieważ zdaniem lokalnych władz był to konieczny krok do stłumienia protestu. -
- Nowy Jork był ostatniej nocy oblężony - powiedział Donald Trump na swoim wczorajszym wiecu wyborczym.
Pochwalił działania policji w Nowym Jorku i nawoływał do stanowczych działań także w innych stanach i "natychmiastowego usunięcia" kampusowych obozowisk.
Były prezydent i bardzo prawdopodobny kandydat na kolejną kadencję w listopadowych wyborach nazwał protestujących "rozrabiającymi pomyleńcami i sympatykami Hamasu". Powiedział, że nie można pozwolić, aby antysemityzm się panoszył i
trzeba to przerwać szybko i skutecznie
.
Na wiecu wyraził też swoje obawy co do nadchodzącej przyszłości. Zwracając się do zgromadzonych przestrzegł, że "ich miasta i wioski będą teraz przyjmować ludzi ze Strefy Gazy i wielu innych miejsc", na co tłum zareagował buczeniem.
- Pod żadnym pozorem nie możemy przyjmować tysięcy uchodźców - dodał Trump.
Jak przypominają zagraniczne media, jest to spójne z polityką, którą prowadził podczas swojej prezydentury, gdy wobec migrantów używał dehumanizującego języka, wzbudzając strach i nienawiść wśród swoich wyborców.
Fot. East News