fot. East News/Twitter
W poniedziałek podczas konferencji prasowej, na której przekazano rządową decyzję dotyczącą przedłużenia obowiązujących obostrzeń, minister zdrowia
Adam Niedzielski
mówił też o wynikach
kontroli na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym
. Kontrola NFZ związana była ze szczepieniami, które na WUM wykonano poza kolejnością. Wśród zaszczepionych byli m.in.
Krystyna Janda i Edward Miszczak
.
Niedzielski, mówiąc o wynikach kontroli, zaznaczył, że nie znaleziono "żadnych śladów umów czy zobowiązań świadczących o tym, że była to
akcja promocyjna
".
- Takie akcje nie mogą być robione na własną rękę, powinny zostać skonsultowane z rządem. Nie było żadnej rozmowy o współorganizacji takiej akcji - mówił.
- Wstępne ustalenia i wyniki, o których informowałem w zeszłym tygodniu na briefingu, potwierdziły się w ostatecznych ustaleniach, które kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia uczynili bezpośrednio w jednostce (...). Osoby, które zostały zaszczepione poza kolejnością, były zgłaszane jako personel niemedyczny szpitala uniwersyteckiego.
Na 450 osób blisko połowa była spoza personelu medycznego, przy czym częściowo były to rodziny personelu
- dodał.
Minister zdrowia podkreślił, że uczelni zostanie wymierzona kara finansowa w wysokości
350 tysięcy złotych
, ale konsekwencje finansowe to za mało.
Zaapelował więc o dymisję rektora uczelni, prof. Zbigniewa Gacionga.
- Nie może być tak, że osoby, które na początku oceniają, że nic się nie stało, bo taka była deklaracja ze strony profesora Gaciong, później wyciągają konsekwencje w tej sprawie.
Panie profesorze, zwracam się tu do rektora WUM, są takie sytuacje, kiedy człowiek odpowiedzialny nie może unikać tej odpowiedzialności
. Musi pokazać innym, że w pewnych sytuacji trzeba mieć umiejętność
zachowania odwagi cywilnej
. Moje oczekiwanie w tej sytuacji jest jedno, nie widzę możliwości współpracy z władzami uniwersytetu.
Moim oczekiwaniem jest dymisja rektora WUM.
Wczoraj rektor WUM wydał oświadczenie, w którym zaznaczył, że nie zamierza podawać się do dymisji.
"Minister zdrowia Adam Niedzielski w swoim wystąpieniu uznał, że powinienem złożyć dymisję, co w jego mniemaniu byłoby dowodem "umiejętności pokazania odwagi cywilnej". W poczuciu odpowiedzialności za reformę uczelni i dając świadectwo odwagi cywilnej,
odmawiam spełnienia oczekiwań ministra zdrowia, który jako swój cel przyjął odsunięcie mnie ze stanowiska
" - czytamy.
"Kryzys wizerunkowy, który dotknął WUM w związku z nieprawidłowościami przy organizacji szczepień przeciwko COVID-19, jest efektem nie tylko błędów popełnionych przez spółkę Centrum Medyczne WUM Sp. z o.o., ujawnionych w wyniku wewnętrznej kontroli uczelni (wszelkie konsekwencje służbowe zostały już wyciągnięte), lecz także
bezprecedensowego manipulowania opinią publiczną przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego
" - dodał rektor WUM.
Podkreślił również, że "nigdy nie mijał się z prawdą".
Niedzielski skomentował oświadczenie prof. Gacionga na Twitterze.
"Próba nadania tej sytuacji kontekstu politycznego i sprowadzenia jej do przepychanki z Ministrem Zdrowia to rozpaczliwa obrona stanowiska. Rektor ponosi odpowiedzialność nie wobec mnie a wobec studentów, akademików i osób oczekujących na szczepienie. Zabrakło odwagi cywilnej".
Do sprawy odniósł się z kolei dziś minister edukacji
Przemysław Czarnek
. Na antenie TVP Info nazwał zachowanie rektora "żenującym" i zarzucił mu, że "szczepi ubeków".
- Panie rektorze proszę o refleksję, bo to, co pan wyprawia, te wypowiedzi, ale również te obrony ze strony pana kolegów,
to po prostu rzecz żenująca -
mówił Czarnek w Jedziemy.
- Wszyscy widzą, co się stało. Ogrom nieprawidłowości jest przerażający. 200 osób zaszczepionych poza kolejnością i to w placówce Uniwersytetu Medycznego, który powinien dokładnie wiedzieć, że w pierwszej kolejności, przy tej ilości szczepionek, jaką mamy, szczepieni muszą być ci, którzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, pańscy pracownicy, studenci, pańscy koledzy lekarze.
A pan szczepi celebrytów, ubeków. Na litość boską, może warto podjąć męską decyzję
- dodał.