Wczoraj decyzją sądu aktywista
Michał Sz
., przedstawiający się jako Małgorzata Sz,
pseudonim "Margot"
, został
aresztowany na dwa miesiące
. Wszystko w związku ze sprawą zniszczenia furgonetki Fundacji Pro - Prawo do Życia.
W połowie lipca sąd zastosował wobec Sz. policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł.
Wcześniej postawiono mu zarzuty w związku z
czynnym udziałem w zbiegowisku
przy ul. Wilczej. Zarzucono mu także, że w trakcie zbiegowiska przewrócił Łukasza K. na chodnik i spowodował u niego obrażenia w pleców i lewego nadgarstka.
Wraz z rozpowszechnieniem informacji na temat zasądzenia aresztu dla Margot pod siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii, gdzie przebywał aktywista
zaczęły pojawiać się tłumy ludzi
. Na miejscu pojawiła się policja. Później protestujący spod siedziby KPH przeszli na Krakowskie Przedmieście. Doszło tam do
szeregu zatrzymań
.
W spawie zatrzymań
interweniowali posłowie KO i Lewicy
. Wraz z prawnikami pojawiali się na komisariatach, gdzie przewożono zatrzymanych.
Dziś rano na antenie TVN24 rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji poinformował o
zatrzymaniu 48 osób
:
- Nasze działania były adekwatne do zachowania osób zatrzymanych. Nas interesuje fakt naruszenia prawa, nie poglądy. W tym przypadku mówimy o naruszeniu norm prawnych.
Dzisiaj będą prowadzone dalsze czynności
- dodał nadkom. Sylwester Matczak.
- Analizujemy wszystko, ale przede wszystkim siły i środki. Biorąc pod uwagę tłum i siły jakimi dysponowaliśmy, zatrzymanie tej osoby mogło stanowić realne zagrożenie dla policjantów, bowiem przy tego typu sytuacjach należy spodziewać się również
prowokacyjnego zachowania ze strony tłumu
- mówił z kolei wczoraj nadkom. Marczak.
W ocenie policjanta zatrzymanie Sz. na Krakowskim Przedmieściu, gdzie "został wprowadzony do radiowozu, a następnie tłum zaatakował radiowóz, m.in. skacząc po nim" pokazało, że działania policji były słuszne:
- To pokazuje, że słusznym było to, że czynności na ulicy Solec nie zostały podjęte, bo wtedy moglibyśmy mówić o rannych policjantach - ocenił.