Na początku października szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował o
zatrzymaniu Sebastiana M.,
poszukiwanego kierowcy bmw, który miał przyczynić się do
głośnego wypadku na A1,
w którym zginęła 3-osobowa rodzina. Eksperci ustalili, że kierowca jechał
315 km/h
, zanim doszło do wypadku:
Mężczyzna wpadł w ręce policji w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich
. Do zatrzymania Sebastiana M. doszło w pokoju hotelowym:
- Był absolutnie zaskoczony, najwyraźniej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czuł się pewnie, był to już trzeci kraj, do którego po wyjeździe z Polski udało mu się przedostać - przekazała
Rzeczpospolitej
osoba związana ze sprawą.
Co istotne Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny
podpisał wniosek o ekstradycję
Sebastiana M. Polska ma zawartą umowę z ZEA, dotycząca współpracy w sprawach karnych od marca tego roku. Doradcy Sebastiana M. mogli o tym nie wiedzieć, dlatego mężczyzny zdecydował się na wyjazd do Dubaju.
Procedura ekstradycji może jednak
wydłużyć się
nawet do kilku lat, ponieważ Sebastian M.
odmawia poddaniu się jej.
Mężczyzna i jego prawnik domagają się wydania
listu żelaznego
, który pozwoliłby Sebastianowi M. na uniknięcie tymczasowego aresztowania na terenie Polski. Wówczas mężczyzna mógłby pozostawać na wolności, ale musiałby stawić się do sądu lub prokuratury w określonym terminie.
Sebastian M. oraz jego przedstawiciel wymieniają
trzy powody,
przez które obawiają się poddanie ekstradycji. Jako pierwszy wymieniają
negatywne emocje społeczne
. Wskazują tutaj na hejt w sieci, chęć zemsty, a nawet żądanie kary śmierci lub dożywocia za zamordowanie trzech osób. Drugim powodem ma być "
osobiste zaangażowanie prokuratora generalnego
" w sprawę. A jako trzecie wskazują
upolitycznienie sądów
.
Teraz sprawą ma zająć się dubajski sąd, który będzie musiał przyjrzeć się zasadności każdej ze wskazanych przyczyn odmowy poddania się ekstradycji przez Sebastiana M.