Do Rzeczy zastanawia się w nowym numerze,
"jak uchronić dzieci przed samozwańczymi seksedukatorkami"
. Na okładce umieszczono zdjęcia
Anji Rubik, Mai Ostaszewskiej i Margaret
.
"Seksedukacja to wdzięczny temat dla polskich celebrytów.
Seks zawsze dobrze się sprzedaje w mediach, a przy okazji można uderzyć w PiS czy "zacofany" Kościół"
- pisze autorka artykułu,
Kamila Baranowska.
Odnosi się m.in. do
Margaret,
która niedawno zapowiedziała, że chce dokonać apostazji.
"Margaret musiała długo myśleć nad miejscem, w którym dokona swojego antykościelnego coming outu tak, by było poważnie i wiarygodnie. O apostazji i jej powodach opowiedziała więc w wywiadzie dla
Playboya
" - czytamy.
Autorka zastanawia się, "na ile modelka Rubik, piosenkarka Margaret czy inne celebrytki bawią się w politykę
w imię własnych poglądów
, a na ile
z czystego koniunkturalizmu"
.
“Innymi słowy - ilu z nich ma rzeczywiście określone poglądy, a na ile nie ma ich wcale, ale wie, jakie mieć wypada, aby pozostawać w celebryckim mainstreamie. Patrząc na większość polskich celebrytów, trzeba skłaniać się już ku tej drugiej wersji -
większość nie bardzo wie, jakie ma poglądy, ale wie, jakie mieć wypada
. I to wystarczy, by się angażować i mądrzyć w wywiadach. A temat edukacji seksualnej jest wyjątkowo wdzięczny, bo wiadomo, że seks w każdej odsłonie dobrze się sprzedaje, więc jak gwiazda w ramach edukacji opowiada o swoim pierwszym razie, masturbacji, pornografii, a przy okazji ponarzeka na Kościół i zacofany naród, to będzie i klikalność, i sympatia branży. Jakkolwiek patrzeć, same korzyści" - pisze Baranowska.
"Temat numeru" dopełnia wywiad z
prof. Urszulą Dudziak
z KUL.
-
Celebryci nie są wiarygodni w nauczaniu o seksie, bo w tym chodzi o przekazywanie wartości.
A nie damy wartości młodym, jeśli sami nie będziemy tym żyli - ocenia rozmówczyni Do Rzeczy.