Gazeta Wyborcza
opisała historię pana Ireneusza, który wynajmuje mieszkanie przy ulicy Oboźnej w Krakowie. Od kilku dni mieszka wraz
z dwoma nieznanymi mężczyznami, którzy również mieli wynająć to lokum
. Nowi lokatorzy przyprowadzili ze sobą także psa w typie pitbula.
- Byłem wtedy sam w mieszkaniu, moja partnerka w pracy, a dziecko akurat w szkole. Wybiegłem z sypialni, usłyszałem,
jak ktoś wypruwa zamek
. Zapytałem, co się dzieje, usłyszałem "Otwórz!". W drzwiach
stało dwóch barczystych mężczyzn
. Wezwałem policję - opowiadał redakcji. Funkcjonariusze nie mogli nic zrobić, ponieważ jeden z nich pokazał
umowę najmu mieszkania na 3 miesiące
.
Radca
Marcin Wierzbicki
, pełnomocnik właścicielki mieszkania, tłumaczy, że
Pan Ireneusz od ponad dwóch i pół roku nie płaci za lokum
, ponieważ, jak twierdzi lokator, wpadł w problemy finansowe związane z pracą i wcześniejszą działalnością gospodarczą. Prawnik zauważył, że mężczyzna był poważnie zadłużony jeszcze przed wynajęciem mieszkania, dlatego pojawiło się przypuszczenie, że od początku planował pomijać bieżące płatności.
Pan Ireneusz obiecywał spłatę długu do czego nigdy nie doszło. Dlatego wynajmująca poprosiła o pomoc prawnika, który sporządził porozumienie rozkładające należność na raty, jednak pan Ireneusz miał przestać się kontaktować.
Bohater tekstu
Wyborczej
tłumaczy, że porozumienie miało zawierać klauzulę, która obciążała go dodatkowymi kosztami za usługi adwokackie na rzecz właścicielki i opłatami notarialnymi. W treści miał być również zapis zobowiązujący go do poddania się przez niego ewentualnej egzekucji komorniczej, nawet gdyby nadrobił zaległe płatności.
Mężczyzna opowiada też, że miesiąc po przeprowadzce odcięto mu prąd, dlatego do dziś wspomaga się agregatem. Prawnik wyjaśnia, że stało się tak, ponieważ w umowie najmu istniał zapis o obowiązku przepisania na siebie licznika, czego nigdy nie zrobił. Lokator twierdzi, że nie płacił za media, ponieważ nie otrzymywał żadnych faktur.
Właścicielka mieszkania wypowiedziała umowę panu Ireneuszowi, choć ten stale to kwestionuje.
- Nie chcemy robić niczego niezgodnego z prawem.
Pan Ireneusz przebywa nielegalnie w mieszkaniu na cudzy koszt.
Gdy pojawiła się możliwość wynajęcia tego mieszkania innej osobie, a właścicielka od dwóch lat ponosi koszt utrzymania, zdecydowaliśmy się wynająć, by cokolwiek odzyskać - wyjaśnił radca.