Skutki pandemii koronawirusa odczuwa również
branża ogrodnicza i florystyczna
. Zarówno w Polsce jak i na świecie sprzedawcy kwiatów praktycznie nie zarabiają. Cierpią też właściciele upraw.
W
Holandii
branża florystyczna w akcji
#BuyFlowersNotToiletpaper
apeluje o pilną pomoc .
"To czas, aby kupić bukiet kwiatów dla siebie i swojej rodziny, przyjaciół i sąsiadów!" - apelują hodowcy. Podkreślają, że w związku z tym, że zamknięte są sklepy i targi,
codziennie wyrzucane są miliony kwiatów
.
Swój apel w tej sprawie skierował już również
Polski Związek Ogrodniczy
. Prosi ministra rolnictwa o podjęcie pilnych działań dla ratowania branży ogrodniczej.
- Giełda kwiatowa praktycznie nie funkcjonuje. Lokalne ryneczki (bazary) i kwiaciarnie są zamknięte. Dostawy kwiatów okolicznościowych (wesela) oraz do kościołów są znikome. Mali producenci rzodkiewki, sałaty czy nowalijek nie mają rynku zbytu. (...) Główni odbiorcy wewnętrzni oraz z Czech i Słowacji z powodu epidemii nie przyjeżdżają.
Wiodąca produkcja w naszym regionie jaką są kwiaty (tulipany, żonkile, bratki, primule, itd.) niszczy się i przynosi straty
- tłumaczy w rozmowie z serwisem farmer.pl
Tadeusz Staniowski
, Prezes Regionalnego Związku Ogrodniczego w Częstochowie.
- Przebranżowienie się w krótkim czasie jest trudne, dlatego
liczymy na pomoc państwa polskiego
w przedmiotowej sprawie, ze względu na niemożność regulowania zobowiązań i brak płynności finansowej - dodaje.
"Nasze produkty - kwiaty, w tym doniczkowe rośliny ozdobne, były dotychczas sprzedawane na giełdach ogrodniczych, przygranicznych targowiskach oraz w centrach ogrodniczych i handlowych, kwiaciarniach na terenie kraju.
Ograniczenie ruchu na granicy skutkuje całkowitym zablokowaniem sprzedaży naszych produktów
w pasie przygranicznym. (...)
Z dnia na dzień całkowicie załamał się rynek sprzedaży roślin ozdobnych
, które nie mogą być magazynowane i sprzedane w terminie późniejszym" - piszą ogrodnicy w liście do ministra rolnictwa.
Tłumaczą, że związany jest z tym
brak płynności w zobowiązaniach finansowych
: płatnościach ZUS, KRUS i spłatach kredytów. Boją się też, że będą zmuszeni zwalniać swoich pracowników.
"Branża kwiaciarska dotychczas była wyłączona z pomocy finansowej krajowej w tym unijnej. Apelujemy o podjęcie decyzji, które pomogą naszej branży w przetrwaniu czasu braku wystarczających dochodów i umożliwią wznowienie działalności po ustąpieniu niezależnych od nas wszystkich okoliczności".