Szef ONZ przyznaje, że Rada Bezpieczeństwa kiedyś słabo działała, a teraz to właściwie wcale

podczas prezentacji priorytetów na 2024 rok alarmował, że sytuacja w Radzie Bezpieczeństwa jest krytyczna. Jak wyjaśniał, organ jest podzielony ze względu na konflikty geopolityczne i choć zdarzało się to wcześniej, nigdy na taką skalę.

Guterres prezentował wczoraj Zgromadzeniu Ogólnemu priorytety ONZ na 2024 rok. Przemawiając, ostrzegał, że

.

- Rada Bezpieczeństwa, główne narzędzie pokoju na świecie, znajduje się w stanie impasu z powodu geopolitycznych konfliktów. To nie pierwszy raz, kiedy Rada jest podzielona. Ale teraz jest najgorzej. Obecna dysfunkcja jest głębsza i bardziej niebezpieczna. Podczas zimnej wojny dobrze ugruntowane mechanizmy pomagały zarządzać stosunkami między supermocarstwami. W dzisiejszym wielobiegunowym świecie takie mechanizmy są nieobecne.

- mówił.

Sekretarz Generalny ONZ wskazywał również na różne zagrożenia, takie jak rozprzestrzenianie się broni jądrowej i "nowych sposobów zabijania".

- W dzisiejszym świecie jest tak wiele gniewu, nienawiści i zamętu. Wydaje się, że każdego dnia i przy każdej okazji toczy się wojna. Wojny na słowa. Wojny o terytorium. Wojny kulturowe - podkreślał.

Rada Bezpieczeństwa ONZ to jeden z sześciu głównych organów ONZ, której głównym zadaniem jest utrzymanie pokoju na świecie. Składa się z pięciu stałych członków (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania) i 10 wybieranych na dwa lata.

Słowa Guterresa dotyczące "impasu" w Radzie Bezpieczeństwa wywołały wiele komentarzy na temat działania ONZ i

.

"

 ostrzegł w środę Antonio Guterres sekretarz generalny ONZ. Przyznał to o czym mówi się od dawna. ONZ musi przejść poważne reformy. Pisałem o tym chyba setki razy. ONZ według mnie trzeba było reformować już dawno a nie teraz jak świat jest tak podzielony. Teraz nie da się tego sprawnie zrobić. Potrzeba zgody na zmiany" - pisze Paweł Żuchowski, korespondent RMF w Waszyngtonie.