fot. Facebook
Wczoraj w czeskiej Pradze zorganizowan
o protesty przeciwko restrykcjom wprowadzonym przez władze w związku z pandemią koronawirusa
. Na praskim rynku zebrało się 2000 osób. Protestujący nie przestrzegali rygorów sanitarnych, nie zachowali bezpiecznego odstępu a także nie mieli zasłoniętych ust i nosa.
W związku z tym policja zdecydowała się
rozwiązać zgromadzenie
. Wówczas doszło do
strać protestujących ze służbami.
Premier Czech Andrej Babiš i minister spraw wewnętrznych Jan Hamáček pochwalili akcję policji, która w ich ocenie została przeprowadzona profesjonalnie.
Okazuje się, że nie tylko obywatelom
nie podobają się działania podejmowane przez premiera Andreja Babiša w związku z pandemią
. Jedna z czeskich stacji telewizyjnych przygotował materiał na temat drugiej fali pandemii koronawirusa. Poprosiła o komentar
z minister z partii czeskich socjaldemokratów
- członków koalicji rządzącej -
Janę Maláčovą
.
Czeska minister pracy i spraw społecznych podczas rozmowy z dziennikarzami myśląc, że nie jest nagrywana powiedziała co sądzi o premierze:
-
Mamy burdel, który zrobił Babiš. A teraz wszyscy musimy to zlizywać. To debil, przepraszam
- mówiła Maláčová.
Od kilku miesięcy w Czechach mówi się o konflikcie pomiędzy Maláčovą a Babišem. W maju premier stwierdził, że się nią "zawiódł", bo podczas wiosennej fali kryzysu koronawirusowego zachowywała się "tak samo nieodpowiedzialnie, jak wcześniej".