W
Oławie
w województwie dolnośląskim w czasie
kilkudniowej akcji wędkarze wyłowili 5 ton śniętych ryb z Odry.
Pierwsze informacje o zatruciu ryb pojawiły się 28 lipca. Alarmowali o tym wędkarze łowiący poniżej granicy z Opolszczyzną, na terenie województwa dolnośląskiego.
- Pomiędzy Lipkami a Oławą płynęły rzeką setki ryb jeszcze żywych, ale jakby w letargu,
niereagujących nawet na dotyk
. Potem pojawiły się też martwe ryby - mówi Andrzej Świętach, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego we Wrocławiu.
Do zatrucia miało dojść jeszcze nie terenie województwa opolskiego. Wrocławska Państwa Inspekcja Ochrony Środowiska pobrała próbki i nie stwierdziła, że do masowego ścięcia ryb doszło w wyniku tzw. przyduchy. Wręcz przeciwnie odnotowano niespotykanie
wysoki poziom tlenu w wodzie.
"Możliwe, że do wody dostała się substancja o właściwościach silnie utleniających, z której w wyniku reakcji w wodzie, uwolnił się tlen. Wykonana chronomatografem analiza próbek z okolic Oławy wody wykazała z 80-procentowym prawdopodobieństwem obecność w wodzie mezytylenu (1,3,5,- trimetylobenzen), substancji o działaniu toksycznym. To silnie trujący związek z grupy węglowodorów aromatycznych używany jako rozpuszczalnik w syntezie organicznej" - napisano w komunikacie WIOŚ Wrocław.
Nieoficjalnie mówi się, że
do wody mogło trafić kilkaset litrów rozpuszczalnika
:
- Generalna Inspekcja Ochrony Środowiska zobowiązał wszystkie regionalne inspekcje do pobrania próbek wody z Odry i wykonania badań w tym samym zakresie. W najbliższym czasie takie próbki będą przez nas pobrane - poinformowała w 5 sierpnia Sylwia Gawłowska z WIOŚ w Opolu.
W związku z zaistniałą sytuacją wrocławskie władze związku wędkarskiego sugerują, by powstrzymać się od konsumpcji ryb, złowionych ostatnio w Odrze:
- Nie mam pojęcia, gdzie doszło do zatrucia. Są odpowiednie służby państwowe, które powinny to zbadać i ustalić. Mam nadzieję, że uda się pociągnąć do odpowiedzialności winnego tej sytuacji. Są przecież ewidencje, kto kupił duże ilości trującego środka i jak to potem zutylizował - mówi Andrzej Świętach, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego we Wrocławiu.