fot. East News
W środę
zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do budynku Kapitolu
, gdzie odbywał się proces zatwierdzania zwycięstwa
Joe Bidena
w wyborach prezydenckich. Doszło do zamieszek z policją, które trwały wiele godzin. W Waszyngtonie wprowadzono godzinę policyjną i stan wyjątkowy. Jak podaje CNN,
w wyniku starć zginęły cztery osoby
.
Wczoraj Kongres Stanów Zjednoczonych zebrał się, aby zatwierdzić zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Pod budynkiem Kapitolu zebrały się
tysiące zwolenników Donalda Trumpa, którzy twierdzą, że wybory zostały sfałszowane
. W pewnym momencie zaczęli
napierać na metalowe barierki przed budynkiem
. Mimo reakcji policji, która użyła gazu łzawiącego, części demonstrujących około 15 lokalnego czasu udało się wtargnąć do Kapitolu. Obrady Senatu zostały przerwane, a z budynku ewakuowano wiceprezydenta
Mike'a Pence'a
, przyszłą wiceprezydent
Kamalę Harris
oraz spikerkę Izby Reprezentantów
Nancy Pelosi.
Część osób, które szturmowały Kapitol była uzbrojona
, policja w Waszyngtonie potwierdziła, że przejęła broń. Podczas starć
postrzelona została kobieta, która w ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie zmarła
. Jak poinformowała policja w Waszyngtonie cytowana przez CNN,
podczas zamieszek zginęły jeszcze trzy inne osoby
, na razie nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach.
Podano również, że w trakcie działań
rannych zostało przynajmniej kilkunastu funkcjonariuszy policji.
Zatrzymano kilkanaście osób. Policja miała zabezpieczyć dwa ładunki wybuchowe w okolicach Kapitolu.
Według policji budynek Kapitolu udało się ponownie zabezpieczyć dopiero przed godziną 18, a zamieszki przeniosły się przed budynek. Na miejsce wysłano Gwardię Narodową. Burmistrz Waszyngtonu
Muriel Bowser
natychmiast
ogłosiła godzinę policyjną
od 18 lokalnego czasu do 6 rano w czwartek. Następnie
ogłoszono stan wyjątkowy, który ma trwać do 21 stycznia
czyli aż do dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena.
Zwolennicy Trumpa wyszli też na ulice w innych stanach.
Demonstracje trwały m.in. w Kansas, Ohio, Michigan, Kalifornii, Kolorado, Utah, Nowym Meksyku, Wyoming i Teksasie.
Około 20 lokalnego czasu wznowiono obrady Senatu.
Zarówno Demokraci, jak i część Republikanów
o wzniecenie zamieszek oskarżają Donalda Trumpa
, który w swoim przemówieniu przed Białym Domem po raz kolejny
stwierdził, że wybory zostały sfałszowane
. Kilkukrotnie wezwał swojego zastępcę do opowiedzenia się w Kongresie po jego stronie. Jak stwierdził,
"jeśli Mike Pence postąpi dobrze, to wygramy wybory"
. Pence wydał jednak oświadczenie, w którym stwierdził, że nie ma mocy, aby odrzucić głosy elektorów. Trump oskarżył go o brak odwagi.
Później urzędujący prezydent zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, w którym wzywa, aby rozejść się do domów. Po raz kolejny podkreślił jednak, że wybory zostały "skradzione".
-
Znam wasz ból, wiem, że was boli. Skradziono nam wybory.
Ale teraz musicie pójść do domów. Musimy mieć pokój. Musimy mieć prawo i porządek. Musimy szanować naszych ludzi prawa i porządku. Idźcie do domu, kochamy was, jesteście bardzo wyjątkowi - mówił.
Twitter, Facebook i YouTube zablokowały tymczasowo konto Donalda Trumpa.
Telewizyjne oświadczenie wydał też
Joe Biden
.
-
Wzywam prezydenta Donalda Trumpa, aby wystąpił teraz w telewizji ogólnokrajowej, aby wypełnił swoją przysięgę, aby bronił konstytucji, i aby zażądał końca tego oblężenia. Jestem zaszokowany, jestem smutny, że nasz kraj, nasz naród, który tak długo był latarnią światła i demokracji dla całego świata, stał się tak mroczny - mówił.
Wydarzenia w USA komentują przywódcy na całym świecie, również
Andrzej Duda
.