Dziś po godzinie 13 pełnomocnik byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka złożył wniosek formalny o wyłączenie przewodniczącego komisji śledczej ds. afery wizowej Michała Szczerby z posiedzenia ze względu na jego możliwą stronniczość. Warzywkowi nie spodobało się, że Szczerba nazywa go "przestępcą".
Wniosek o wyłączenie przewodniczącego został poddany pod głosowanie. Głosowało 10 osób, 5 osób było "za", a 5 "przeciw", dlatego Szczerba zapytał byłego wiceszefa MSZ o to, jak poznał drugiego oskarżonego w sprawie, Edgara Kobosa.
- Przez 5,5 roku pełniąc funkcję wiceszefa MSZ i przez 4 lata pełniąc mandat poselski,
nigdy prawa nie złamałem
, nawet w tak przyziemnej sprawie jak przepisy prawa ruchu drogowego. Także dziś chciałbym dzisiaj działać. Trzeba korzystać z przepisów prawa, które są, ale pamiętajmy też, że jesteśmy przed organem państwowym, który musi działać dla dobra obywateli. Dlatego też chciałbym skorzystać z przysługującego mi prawa
odmowy składania zeznań
- oświadczył Wawrzyk.
W odpowiedzi przewodniczący zarządził przerwę do godziny 15.
- Pan Piotr Wawrzyk robił tournée po mediach, ale nie chce odpowiadać na pytania komisji śledczej - ocenił Szczerba.
Dodał, że na ten moment "nie przewiduje ponownego przesłuchania byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, ale jeżeli zadeklaruje wolę składania zeznań, to komisja będzie dla niego otwarta".
Po przerwie komisja rozpoczęła przesłuchanie Edgara Kobosa, który oświadczył, że wyraża zgodę na publikację swojego wizerunku, jednak jego pełnomocnicy wnieśli o przesłuchanie na posiedzeniu zamkniętym.
- System wydawania wiz był koślawy. System był niewydolny w wielu placówkach, na wielu kontynentach. Było to akceptowane. Czy było to lenistwo czy ktoś miał w tym interes? - zapytał.
Wspomniał, że "kierownictwo polityczne Zjednoczonej Prawicy próbowało
tuszować aferę wizową
".
- Jestem jedną z osób, które uczestniczyły w aferze, która ma odwagę przyznać się do działań i zmierzyć się z konsekwencjami. Przyznałem się nawet do większej liczby przestępstw, niż ta, którą wskazała prokuratura - zeznał.
Podkreślił, że jest gotowy do przekazania wszystkich informacji, jednak organy ścigania nie zapewniły mu do tej pory odpowiednich warunków.
- Mieliśmy taką sytuację, że padły poważne oskarżenia ze strony pana Edgara. Chcieliśmy, żeby publicznie się do nich odniósł. Oskarżył publicznie, a teraz będzie gdzieś tłumaczyć je na posiedzeniu zamkniętym - oburzył się poseł PiS Zbigniew Bogucki.