Co jakiś czas głośno jest na temat
nielegalnego składowiska
tekstyliów w miejscowości
Kamieniec
w gminie Cewice, które regularnie płonie. Trzy pożary, do których tam doszło, straż pożarna musiała gasić ponad tydzień. Składowisko miało być podpalane. Prokuratura prowadzi w związku z tym sprawę, jednak dotychczas nie doszło do żadnego przełomu. Co więcej, mieszkańcy obawiają się, że może dojść do kolejnych pożarów.
Okazuje się jednak, że to nie jedyny problem. Wielokrotnie polewane wodą składowisko śmieci
zaczęło gnić
. Problem latem się nasilił. Wiosną Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki do badań, jednak wówczas nie doszło jeszcze do skażenia gleby:
- Są one jeszcze na tyle dobre - tak mnie pani dyrektor poinformowała - że nie ma jeszcze skażenia gleby, ale może dojść do niego, ponieważ ten proces gnilny zachodzi. Jest niesamowity smród i dużo gryzoni - przyznaje w rozmowie z RMF FM wójt gminy Cewice Jerzy Bańka.
- Okrutnie się żyje. Taki smród, fetor, że nieraz nie można wyjść na podwórko. Czuje pan, jak to śmierdzi? To nie jest gnojówka z pola. Gnojówka jest z tyłu zabezpieczona... a te szmaty po prostu gniją, siłą rzeczy musi śmierdzieć.
Boimy się o zdrowie
. Wstajemy rano, oczy mamy zaropiałe, łzawią. Gardło, cały czas jakiś kaszel czy coś. Wiadomo, od tego się będą różne rzeczy działy - mówi RMF FM mężczyzna, który mieszka 100 metrów od hałdy.
Władze gminy twierdzą, że sytuację związaną ze składowiskiem zgłaszały już wszędzie, jednak
zostały zignorowane
. Gmina próbowała oszacować, jak dużo pieniędzy potrzeba na likwidację składowiska. Rok temu jedna z firm wyliczyła, że potrzebne jest na to ponad
32 miliony złotych,
a utylizacja zajęłaby 2-3 lata. Gminy nie stać na to, ponieważ to ponad połowa jej rocznego budżetu.
Wójt gminy apeluje o
pomoc:
- Trzeba bić na alarm. Trzeba reagować już. Nie czekajmy, do wszystkich apeluję, żeby samorządom pomóc. Nie chcę show medialnego, żeby nie było, że kogoś chcę oskarżyć. Naprawdę apelowałbym, żeby samorządom pomóc. I muszą pomóc agendy rządowe. My sobie sami nie poradzimy. Nie mnie tutaj politykować. Ja muszę wszystko zrobić, żeby pomóc moim mieszkańcom. Żeby nie doszło do skażenia gleby, żeby broń Boże nie doszło do ewakuacji - mówi Bańka.