We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy dotyczącej
podwyższenia świadczenia 500 plus do 800 złotych
od 1 stycznia. Jak mówił premier, był to "jeden z najpiękniejszych momentów w pracach Rady Ministrów".
- To program, który praktycznie wyeliminował ubóstwo. Pojawiają się rankingi UE, które pokazują, że jesteśmy w pierwszej trójce, czwórce państw, które mogą się poszczycić największymi sukcesami w wyeliminowania ubóstwa - podkreślał Mateusz Morawiecki.
W publicznej debacie o 800 plus szybko pojawił się jednak wątek niskiej dzietności. Dzień wcześniej Główny Urząd Statystyczny poinformował bowiem, że w kwietniu 2023
w Polsce urodziło się zaledwie 21 tysięcy dzieci
. To najgorszy wynik w historii pomiarów. Od stycznia do końca kwietnia liczba urodzeń wyniosła 92 tys., a zgonów - 143 tys.
Na temat nowych danych dotyczących dzietności i programie 800 plus rozmawiano w programie TVP
Minęła 8
. Wśród gości znalazły się m.in.
Bożena Żelazowska
z PSL oraz wiceminister rozwoju i technologii
Olga Semeniuk-Patkowska
.
Posłanka PSL podkreślała, że jej partia jest za podniesieniem świadczenia 500 plus do 800 zł, ale również powiązaniem tego z aktywnością zawodową rodziców. Podkreślała również, że programy finansowe nie zachęcają do rodzenia dzieci, potrzebne są więc rozwiązania systemowe.
Olga Semeniuk-Patkowska podkreślała z kolei, że program 800 plus jest "dla wszystkich Polaków".
- Po pierwsze Prawo i Sprawiedliwość skutecznie udowadnia, że
idea liberalna jest nam daleka
i nie chcemy z niej korzystać, a bardzo blisko jesteśmy programów społecznych i prospołecznych. Ja nie zgadzam się absolutnie z tezą, że jakiekolwiek kryteria powinny być wprowadzane do programu 500, za chwilę 800 plus, to jest program powszechny, dla wszystkich Polaków.
Następnie podjęła się
diagnozy przyczyn niskiej dzietności.
- Jeśli mówimy o dzietności, to musielibyśmy rozmawiać niestety o trendach i modzie, która jest związana z tendencjami, które widzimy po lewej stronie sceny politycznej, ale również obserwuję to po stronie Platformy Obywatelskiej, czyli taki
trend do zwiększania konsumpcjonizmu, zwiększania indywidualności społecznej, wygody ponad stan
, bo to niestety są te cechy charakterystyczne po stronie PO i Lewicy - mówiła.
Tłumaczyła również, że Platforma Obywatelska doprowadziła w ostatnich latach do
"wyśmiewania" wielodzietnych rodzin
, dzieląc Polaków na klasy najbogatsze, które popierają PO i klasy uboższe, które na PO nie głosują.
- Wszystkie formacje polityczne dzisiaj powinny odstąpić od tej idei związanej z indywidualizmem, z pokazywaniem doskonale wiemy jakich trendów - mówiła, podając przykład parad równości.
- Demokracja to wola większości z poszanowaniem praw mniejszości, ale nie zaniedbujmy tej podstawowej jednostki, jaką jest rodzina - mówiła. - Ta rodzina powinna być wzmacniana z każdej strony.
Słowa Semeniuk o konsumpcjonizmie i "wygodzie ponad stan" wywołały dyskusję w mediach społecznościowych.
"Szanowna Pani @OlgaEwaSemeniuk!
Nie życzę sobie dopisywania Platformie Obywatelskiej jakichś tendencji do bezdzietności
w imię "wygody ponad stan". Jako mamie trójki dzieci przez gardło by mi nie przeszło pytanie, ile narodziła Pani dzieci przez 35 lat życia. To wybór każdej z nas, to uwarunkowania zdrowotne. Nic Pani do tego!" - napisała posłanka PO
Kinga Gajewska
.
"Może warto porozmawiać o wielodzietności z naszymi parlamentarzystami, który również mogli się poczuć dotknięci Pani złośliwymi sugestiami" - napisała, wymieniając nazwiska posłów "z Kartą Dużej Rodziny".
"Za PiS zmarło w Polsce 590 tysięcy ludzi więcej niż się urodziło. Zakaz aborcji, likwidacja finansowania in vitro, ideologizacja szkoły, głodzenie nauczycieli, klapa mieszkanie+. Ale dla Pani minister Semeniuk winna jest "lewicowa moda"" - napisał z kolei
Maciej Gdula
z Lewicy.
W sieci pojawiło się też wiele komentarzy, w których podkreślano, że Olga Semeniuk sama nie ma dzieci, więc nie powinna oceniać decyzji innych ludzi.