fot. East News
W tygodniku
Sieci
pojawił się
10-stronicowy wywiad z Siergiejem Andriejewem
, ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Warszawie. W tekście umieszczono fotografię dyplomaty, który pozuje z portretem
Władimira Putina w tle
, a publikacja spotkała się ze sporą krytyką internautów. Teraz bracia
Jacek i Michał Karnowscy
tłumaczą się na swoim portalu wPolityce.pl, że chcieli
pokazać obłudę i propagandę rosyjskiego rządu
.
"Ukraińcy to nie tylko naród bratni, prezydent Putin wielokrotnie mówił, że faktycznie jesteśmy tym samym narodem. Chodzi nie o naród ale o władze, o reżim, z którym rzeczywiście mamy problemy, bo
ci ludzie robią z Ukrainy tzw. anty-Rosję
. Przyjęli nastawienie antyrosyjskie, które stały się sensem istnienia tego reżimu.
Wykorzystują ten ukraiński reżim obce mocarstwa
, Ukraina staje się bazą do prowadzenia działań przeciw mojemu krajowi" - między innymi takie słowa można przeczytać w rozmowie z Andriejewem w najnowszym wydaniu
Sieci
.
W kolejnej wypowiedzi dyplomata mówi o "politycznym burdelu" w Ukrainie.
"Na tle tego
politycznego burdelu, który nie kończy się przez wiele lat na Ukrainie
, skuteczność naszego systemu politycznego wydaje się tym bardziej oczywista":
Rozmowa szybko zaczęła być szeroko krytykowana przez użytkowników Twittera. Zwrócono uwagę, że w czasach agresji militarnej Rosji wymierzonej w Ukrainę, europejskie kraje
blokują kanały rosyjskiej propagandy
. Przypomnijmy, że m.in. KRRiT podjęła decyzję o wykreśleniu z rejestru sieci kablowych i platform satelitarnych rosyjskich kanałów telewizyjnych:
Właściciele prawicowych mediów postanowili odnieść się do zarzutów i wyjaśnić cel przeprowadzenia wywiadu z ambasadorem Rosji.
"Uznaliśmy jednak, że warto nawet w tak napiętej sytuacji
zapytać twardo i bezkompromisowo o te kwestie
, które są dla polskiej opinii publicznej ważne. [...] Uznaliśmy, że zapis tej rozmowy jest ważnym dokumentem,
pozwala Polakom lepiej wejrzeć w rosyjski sposób myślenia
i działania" - napisano w oświadczeniu zatytułowanym "Tak, opublikowaliśmy
zapis rosyjskiej pychy i rosyjskiego kłamstwa
. I od razu tak to nazwaliśmy. To ważny dokument, Polacy muszą to wiedzieć".
Karnowscy argumentują, że w tym samym numerze tygodnika można znaleźć "kilkadziesiąt stron pokazujących brutalność i agresję rosyjską". Bracia tłumaczą również, że starali się reagować w trakcie wywiadu, co groziło możliwością zerwania rozmowy.
"Choć było to możliwe, co zrozumiałe, tylko w ograniczonym zakresie":