CD Projekt Red
wydało
oświadczenie
, w którym poinformowano, że
studio padło ofiarą cyberataku
. Hakerzy przejęli dostęp do niektórych z wewnętrznych systemów:
"
Niezidentyfikowany podmiot uzyskał nieautoryzowany dostęp do naszej sieci wewnętrznej
, zebrał pewne dane należące do grupy kapitałowej CD PROJEKT i zostawił list z żądaniem okupu, którego treść podajemy do publicznej wiadomości. Pomimo że niektóre urządzenia w naszej sieci zostały zaszyfrowane,
nasze kopie zapasowe pozostały nienaruszone
. Zabezpieczyliśmy już naszą infrastrukturę IT i rozpoczęliśmy przywracanie danych" - napisano w oświadczeniu.
W oświadczeniu firma podkreśliła, że hakerzy nie przejęli żadnych danych dotyczących graczy. Studio dodało także, że nie zamierza negocjować lub spełniać żądań hakerów:
"Wciąż badamy ten incydent, jednak w tej chwili możemy potwierdzić, że
według naszej najlepszej wiedzy - zagrożone systemy nie zawierały żadnych danych osobowych naszych graczy lub użytkowników naszych usług
. Nie poddamy się żądaniom ani nie będziemy negocjować z przestępcą, mając świadomość, że może to doprowadzić do ujawnienia zagrożonych danych. Podejmujemy niezbędne kroki w celu złagodzenia konsekwencji ewentualnego upublicznienia, w szczególności zwracając się do wszystkich stron, które mogą być dotknięte naruszeniem" - dodano.
Hakerzy w informacji pozostawionej dla studia przekazali, że
zabezpieczyli pełny kod źródłowy Cyberpunka 2077, Wiedźmina 3: Dziki Gon, Gwinta
oraz "niewydanej wersji Wiedźmina 3" - prawdopodobnie chodzić może o wersję przygotowywaną na konsole.
"Przejąłem kody źródłowe Cyberpunka 2077, Wiedźmina 3, Gwenta i specjalnej, jeszcze niewypuszczonej wersji Wiedźmina 3. Do tego mamy wszystkie wasze dokumenty, dotyczące relacji inwestorskich, administracyjne czy księgowe.
Wasze serwery zostały przez nas zablokowane, ale pewnie odzyskacie wszystko z backupów
" - napisał haker w wiadomości, zostawionej na serwerach CD Projekt Red.
Dodał, że
jeśli w ciągu 48 godzin studio nie skontaktuje się z nim, wszystkie kody źródłowe trafią do sieci
, albo zostaną sprzedane, a dokumenty firmowe trafią do dziennikarzy.