W poniedziałek pisaliśmy o "mobilnej kasie", którą stworzono w jednej z Biedronek. Miał być to sposób na obejście przepisów, wedle których w sklepie przebywać może tylko trzy razy więcej klientów niż jest w nim wszystkich kas lub stanowisk do płacenia.
"Jakaś mądra głowa w zarządzie wymyśliła
patent na, jak to stwierdzono, elastyczne podejście do nowych przepisów
. Otóż na sklepach zamontowano
"kasy mobilne"
, które jednak wcale nie służą do kasowania, a jedynie
zwiększenia liczby kas i klientów na sklepie"
- pisała nasza czytelniczka.
Okazuje się, że jeden ze sklepów Biedronki w Poznaniu
został za taką praktykę ukarany
przez
Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny
. Kontrolę sanepidu przeprowadono po zgłoszeniach klientów.
- W sklepie działo sześć stacjonarnych kas fiskalnych, które były prawidłowo zorganizowane. Natomiast
jedna kasa została umieszczona na wózku sklepowym
i podłączona do prądu - tłumaczy Cyryla Staszewska, rzecznik prasowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.
- Dostawienie kolejnej kasy mobilnej miało na celu
umożliwienie wpuszczenia większej liczby osób
, o czym świadczyła zamieszczona na drzwiach wejściowych do obiektu kartka informacyjna, iż na terenie sklepu może jednocześnie przebywać 21 osób.
Jak dodaje Staszewska, sztuczne zwiększanie liczby stanowisk kasowych stanowi
zagrożenie dla życia i zdrowia
pracowników i klientów oraz
niesie za sobą ryzyko rozprzestrzeniania koronawirusa
.
"Mając na względzie ochronę życia i zdrowia ogółu społeczeństwa" Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Poznaniu nałożył na właściciela sklepu
karę w wysokości 30 tys. zł
.