Dziś w prawie 750 miastach i gminach odbywa się
druga tura wyborów samorządowych
, w której uprawnionych do głosowania jest około 12 mln Polaków. Póki co głosowanie odbywa się bez większych incydentów, uwagę przykuła jednak niska frekwencja wyborcza. Odniósł się do tego Donald Tusk, przestrzegając, że Polski "nie stać" na tak niską frekwencję w zbliżających się wyborach europejskich.
Druga tura wyborów samorządowych odbywa się w dokładnie
748 miastach i gminach
, w tym w 60 miastach prezydenckich i 9 miastach wojewódzkich, m.in. w Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu.
Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza, głosowanie przebiega spokojnie, do tej pory zanotowano około 80 incydentów związanych m.in. z zakłócaniem pracy komisji.
PKW poinformowała również, że do godziny 12:00 frekwencja wyniosła
12,93%
. Najwyższa była w województwach podlaskim, lubelskim i podkarpackim. Najniższa: na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i Śląsku.
12,93% to wynik gorszy niż podczas pierwszej tury wyborów, wówcza o godzinie 12:00 frekwencja wynosiła 16,52%. Natomiast w drugiej turze wyborów samorządowych w 2018 roku frekwencja o tej porze również była wyższa - 15,61%.
fot. PKW
W mediach społecznościowych odniósł się do tego premier
Donald Tusk
.
"Albo silna, bezpieczna Polska w zjednoczonej Europie albo samotny i pogrążony w chaosie kraj wystawiony na rosyjskie prowokacje i dywersję - o tym będą wybory europejskie. Nie stać nas na niską frekwencję. Taka lekcja z dzisiejszych wyborów" - napisał na Twitterze.
W mediach społecznościowych do głosowania zachęcają m.in. kandydaci i lokalni politycy.