fot. EastNews
Komisji zatrudnienia i spraw socjalnych PE
udało wybrać się wczoraj nową szefową. Miała być nią
Beata Szydło
. Po dwóch porażkach byłej premier frakcja
Europejskich Konserwatystów i Reformatorów
, nie chcąc stracić stanowiska, wystawiła Słowaczkę,
Lucię Nicholsonovą
. To ona pokieruje pracami komisji w tej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Po porażkach Szydło politycy PiS na czele z
Jarosławem Kaczyńskim
tłumaczyli, że była premier "zapłaciła za to, że jest przedstawicielką katolickiego kraju i uznaje chrześcijańskie wartości".
Podkreślano też, że brak poparcia dla Szydło to
złamanie "porozumień zawartych na najwyższym szczeblu"
. Za niedotrzymanie obietnic premiera Morawieckiego miała nawet przepraszać
Angela Merkel
.
Sam Morawiecki tłumaczy z kolei, że "była premier Szydło i cała polska delegacja podeszła do poprzednich głosowań zgodnie z utrwaloną od kilkudziesięciu lat praktyką", wedle której grupy delegują kandydatów na przewodniczących poszczególnych komisji. Dodał, że PiS wystawiło "
najlepszą z możliwych kandydatur w Europie -
Beatę Szydło, która doskonale zna się na tej tematyce".
- Wbrew tym ustaleniom
socjaliści, komuniści i lewica europejska nie dochowała tego
- można powiedzieć -
wzajemnego układu
- mówił wczoraj premier w Krakowie.
Podkreślił też, że Szydło sama,
dobrowolnie zrezygnowała z ponownego kandydowania
na stanowisko szefowej komisji.
- Mogę w związku z tym ubolewać i bardzo mnie to martwi, ale (...) Beata Szydło sama zdecydowała, żeby po raz trzeci nie poddawać tego pod ryzykowne głosowanie. I stało się tak, jak się stało. Trzeba jednak podkreślić, że
to jest złamanie standardów, pewnych norm, które panowały w PE, i to jest bardzo smutne
.
Jak natomiast pisze
Politico
, odrzucenie Szydło to
efekt wysiłków partii prounijnych
, które próbowały
zablokować dostęp do wyższych stanowisk posłom z partii eurosceptycznych.
Dodatkowym problemem miało być postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi w sprawie reformy sądownictwa.