W 2019 roku pisarka
Elizabeth Jean Carroll
oskarżyła ówczesnego prezydenta USA
Donalda Trumpa o gwałt
, do którego miało dojść w garderobie domu towarowego w połowie lat 90. Kobieta sytuację opisała w swojej książki. Trump wówczas zaprzeczał, że kiedykolwiek spotkał się z Carroll i
oskarżył ją o kłamstwo
. Jego słowa jednak natychmiast zweryfikował New York Magazine i opublikował ich wspólne zdjęcie z 1987 roku.
Carroll nie pozostała mu jednak dłużna i natomiast
zgłosiła sprawę służbom i oskarżyła go o zniesławienie
. Biały Dom wydał wówczas komunikat, w którym określił pozew pisarki, jako niepoważny:
"To całkowicie fałszywa i nierealistyczna historia, która pojawiła się 25 lat po tym, jak rzekomo miała miejsce i została stworzona tylko po to, by przedstawić prezydenta w złym świetle" - napisano w oświadczeniu Białego Domu.
Teraz
ława przysięgłych
w sądzie federalnym na Manhattanie w Nowym Jorku, po trzygodzinnych obradach, orzekła, że wiosną 1996 roku Donald Trump
wykorzystał seksualnie
Elizabeth Jean Carroll w garderobie luksusowego domu towarowego, a następnie ją
zniesławił
. Sędziowie przysięgli odrzucili jednak oskarżenie o gwałt.
Były prezydent ma zapłacić Carroll blisko
5 milionów dolarów odszkodowania
. Donald Trump w ogóle nie pojawił się na sali sądowej, jednak po ogłoszeniu wyroku stwierdził, że jest on "hańbą".
Warto przypomnieć, że od lat 70., aż 26 kobiet zgłosiło przypadki nadużyć seksualnych ze strony Donalda Trumpa. W trzech przypadkach oskarżenia doprowadziły do sporów sądowych.
Donald Trump jest też
pierwszym amerykańskim prezydentem
, któremu postawiono
zarzuty karne
. Nowojorska prokuratura postawiła byłemu prezydentowi zarzuty w związku ze sprawą przekazania
130 tys. dolarów
byłej gwieździe porno
Stormy Daniels
. Kobieta miała otrzymać je w październiku 2016 roku, w czasie trwającej kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w zamian za milczenie o kontaktach seksualnych z Trumpem.