Wczoraj media obiegła informacja, że
służby weszły do domu
byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry
. Polityka miało nie być w domu, w związku z tym potrzebne było zdemontowanie drzwi wejściowych. Całą sytuację relacjonowała Telewizja Republika, która pojawiła się na miejscu we wsi Jeruzal.
Działania służb miały mieć związek z
dotacjami z Funduszu Sprawiedliwości dla ośrodka Archipelag
. Funkcjonariusze w tej sprawie mieli pojawić się także w domu innych polityków Suwerennej Polski:
Dariusza Mateckiego, Marcina Romanowskiego i Michała Wosia
. Wczoraj
zatrzymano 5 osób
, w tym kontrowersyjnego duchownego Michała O.
Przeszukanie w domu Zbigniewa Ziobry trwało do samego rana. Niespodziewanie jeszcze wczoraj
były minister sprawiedliwości zwołał briefing prasowy
przed swoim domem, gdzie odpowiedział na działania służb. Przekazał on, że
przerwał terapię
, by przyjechać na miejsce i spotkać się z dziennikarzami. Polityk dodał, że działania są bezprawne i pozbawiono go podstawowych praw przysługujących zwykłym obywatelom:
- Przerwałem aktualnie terapię po operacji, żeby tu do państwa dzisiaj z daleka przyjechać. Wszystkie te działania
mają charakter bezprawny
i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i pana Bodnara. Po drugie, w ramach tej bezprawnej operacji w sposób rażący złamano moje prawa jako osoby, która jest właścicielem budynku, w którym dokonuje się przeszukania - stwierdził.
- Każda osoba w takiej sytuacji ma prawo zapoznać się z postanowieniem prokuratora o zakresie przeszukania, ma prawo usłyszeć żądania wydania konkretnych rzeczy. Ma prawo wreszcie, jeśli jest nieobecna, poprosić o udział konkretnej zaufanej osoby, która by towarzyszyła w czasie przeszukania i umożliwić takie wejście, które nie będzie związane z niszczeniem budynku. Wszystkie te uprawnienia w moim przypadku zostały rażąco i celowo złamane - dodał.
Ziobro podkreślił, że przeszedł niedawno "bardzo ciężką operację":
- Było to dokumentowane zdjęciem publicznym, więc nie trzeba było być geniuszem ani mieć szczególnych uprawnień operacyjnych ABW, aby ustalić, gdzie jestem w danym momencie, skontaktować się ze mną i uzyskać możliwość wejścia do domu w sposób cywilizowany, zgodny z prawem, bez niszczenia obiektu. Tylko jest to przez
spektakl bandytyzmu i bezprawia
, za który kiedyś określone osoby poniosą odpowiedzialność - oświadczył.
- Mój stan zdrowia, jak państwo sami słyszycie i widzicie tym bardziej powinien skłaniać do takiej refleksji i umożliwienia tylko takich uprawnień, które ma każdy w Polsce obywatel. Niczego innego bym nie oczekiwał - dodał.
Odniósł się także, że doniesień jakoby jego rodzina miała zostać poproszona o umożliwienie dostępu do jego domu i o kontakt z nim. Ziobro przekazał, że prokuratorzy nie próbowali skontaktować się z nim telefonicznie, choć znają jego numer telefonu:
- To wszystko jest polityczny spektakl, bezprawia,
pokazu niemocy Donalda Tuska po stu dniach niewypełnionych stu obietnic
, które miały być zrealizowane. Chodziło o teatr. Teatr jest. A prawda o tym, że rzekomo moja rodzina miała kontaktować się ze mną i myśmy odmawiali dostępu do domu, jest taka jak twierdzenie, że symuluje chorobę nowotworową i nie miałem niedawno ciężkiej operacji usunięcia nowotworu przełyku - powiedział Ziobro.
- Moja teściowa była spytana jedynie, czy posiada klucze do domu w Jeruzalu, a nie była pytana o to, czy umożliwi wejście tutaj. (…) Nie była też poproszona o kontakt z nami. W związku z tym ja i żona skontaktowaliśmy się z teściową dwie godziny po trwaniu czynności, około godziny ósmej - mówił.
Były minister sprawiedliwości wyjawił, że pod decyzjami co do konkretnych spraw, które zapadały w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, podpisywali się jego współpracownicy:
- Desperacka próba znalezienia czegokolwiek przy okazji przeszukania. Tu nie chodzi o szukanie w związku z prowadzonymi czynnościami, dlatego że nie ma żadnych podstaw, aby szukać tutaj jakichkolwiek dowodów na moje decyzje w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Wszystkie decyzje i wszystkie dowody są w Ministerstwie Sprawiedliwości - przekonywał Ziobro.
- Każdy też doskonale wie, że bezpośrednio decyzje co do konkretnych spraw,
które zapadały w Funduszu Sprawiedliwości poza jedną, podejmowali moi podwładni
. Ja nawet w sensie dokumentacyjnym nie uczestniczyłem w podejmowaniu tych czynności - dodał.
Warto dodać, że kilkadziesiąt minut przed wystąpieniem Ziobry przed kamerami, Patryk Jaki przekazał na antenie Polsat News, że były minister sprawiedliwości w trakcie przeszukania "przebywał za granicą, w miejscu, w którym jest leczony". Miał wcześniej przerwać leczenie w kraju.
Dziś
po godzinie 6 rano Zbigniew Ziobro ponownie pojawił się przed swoim domem
, gdzie rozmawiał z dziennikarzami. Polityk powiedział, że podtrzymuje zarzuty, które sformułował pod adresem prokuratury wczoraj. Dodał, że przeszukanie przeprowadzono w sposób bandycki, niszcząc framugi i fragment muru domu:
- W całości podtrzymuje swoje stanowisko, że wczorajsze czynności pozbawiły mnie podstawowych praw, jakie przysługują każdemu polskiemu obywatelowi - powiedział.
- Mój znajomy, niedaleko mieszkający dysponował kluczem i na pewno na moją prośbę by ten klucz wykorzystał, by umożliwić przeprowadzenie czynności. Przebieg tych bezzasadnych czynności przeszukania i zabezpieczenia rzeczy utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że te zarzuty, jakie stawiałem na wstępie, są trafne.
To było typowe przeszukanie trałowe. Szukano wszystkiego
, bo a nuż coś się znajdzie, co może być później przedmiotem rozgrywki medialnej i atakowania mnie jako polityka - dodał.
Poseł stwierdził, że z całą akcją "chodziło o to, by realizować polityczne zamówienie Tuska i Bodnara":
- Wyobraźcie sobie państwo sytuację, że Donald Tusk jest po ciężkiej ośmiogodzinnej operacji, w jego domu dochodzi do przeszukania, ja jestem prokuratorem generalnym albo rządzi Zjednoczona Prawica, a do jego domu wkraczają funkcjonariusze ABW w dużej grupie, niszcząc istotną część elewacji budynku, drzwi wejściowe, mając pełne możliwości wejścia bez rujnacji i do tego zatrzymują takie dokumenty jak analiza medialna PO i twierdzą, że mają związek z jakimiś przestępstwami kryminalnymi - mówił Ziobro.
- Chodziło o to, by
realizować polityczne zamówienie Tuska i Bodnara i to właśnie na naszych oczach uśmiechniętej Polski
, która z serduszkiem na koszuli ma ponoć działać imię praworządności. Jak to wygląda w praktyce mieliście okazję państwo obserwować. Zabezpieczono wszystko, co można w sposób dowolny wiązać rzekomo z tym postępowaniem - powiedział.