Serwis Wprost informuje, że
liderzy Konfederacji z partii KORWIN
wypłacili sobie
z góry pensje po 90 tysięcy złotych
, "po tym jak pojawiło się ryzyko, że majątek ugrupowania może przejąć państwo". Autor materiału zwraca uwagę, że w ten sposób mogło dojść do
bezpodstawnego wzbogacenia się polityków.
"Po 108 300 zł trafiło na konta posłów Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego i Konrada Berkowicza oraz Sławomira Mentzena (nie dostał się do Sejmu).
49 260 zł wypłacono sekretarzowi Konfederacji, zarazem ówczesnemu skarbnikowi partii KORWiN, Marcinowi Sypniewskiemu" - można przeczytać w materialne przygotowanym przez wprost.pl
Pieniądze te pochodziły
z rocznej subwencji, którą po wyborach w 2019 roku otrzymała partia KORWIN
. Kwota subwencji to 4,2 mln złotych.
Poseł Berkowicz
miał także otrzymać przelew z partii KORWiN na kwotę
126 tys. zł za usługi informatyczne
. Jak podkreśla autor materiału "
są wątpliwości, czy tak się stało
".
Wprost zwraca jednak uwagę, że w momencie wypłacania pensji dla niektórych członków prezydium
"to ciało statutowe miało zarejestrowany w sądzie inny skład od tego, którego członkom zapłacono pieniądze"
.
Według autora artykułu miało także istnieć ryzyko, że nowe prezydium może nie zostać zarejestrowane i
partia zostanie zlikwidowana, a co za tym idzie jej pieniądze przejmie Skarb Państwa
.
Po publikacji artykułu przez wprost.pl do sprawy na Twitterze odniósł się
Janusz Korwin Mikke
, który potwierdził te informacje i stwierdził, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem:
"Ależ oczywiście! Natychmiast porobiliśmy z góry wszelkie możliwe zakupy i wypłaciliśmy pensje na tyle, na ile pozwalało prawo - do końca roku.
Bylibyśmy idiotami, gdybyśmy tego nie zrobili.
Uwaga: to dotyczy tylko partii KORWiN, KONFEDERACJA nie ma z tym nic wspólnego!!" - napisał.