fot. East News
Eksperci VoxCheck, niezależnego ukraińskiego projektu non-profit, zbadali rozprzestrzenianie się rosyjskiej dezinformacji. Analityczka Myrosława Makarowa wskazała, że w 2022 i 2023 roku "
polskie media
były i nadal są na pierwszym miejscu wśród krajów europejskich pod względem liczby fałszywych informacji rozpowszechnianych przez Rosję".
W 2023 roku Słowacja zajęła drugie miejsce wśród krajów europejskich. Kolejno znalazły się Czechy, Węgry, Niemcy i Włochy.
W wiadomościach powielane są przede wszystkim nieprawdziwe informacje o tym, że Polsce
brakuje środków
na dobrą pomoc społeczną dla obywateli, ponieważ wszystko trafia do uchodźców z Ukrainy. Ponadto rosyjskie media kreują wizerunek Ukraińców jako niekulturalnych i nieszanujących Polaków.
Celem fake newsów jest tworzenie narracji, że wsparcie finansowe Ukrainy to marnowanie środków.
:Temat rozmów pokojowych jest teraz bardzo mocno forsowany. Rosja rzekomo składa liczne propozycje, a Ukraina i Zachód zdecydowanie je odrzucają tylko dlatego, że chcą kontynuować wojnę" - podkreśla organizacja fact-checkingowa.
Inna narracja mówi, że działania Ukrainy i Zachodu
zmusiły Rosję
do rozpoczęcia wojny. Ponadto Rosjanie twierdzą, że wspieranie Ukrainy szkodzi Zachodowi bardziej niż im.
- Odnosi się to do wszystkich komunikatów o kosztach poniesionych przez Ukrainę i o tym, jak nieprzydatne lub szkodliwe jest to dla tego kraju. Niektórzy odbiorcy są bardziej zaniepokojeni własnymi problemami, wojna nie jest im bliska, a historie o tym, jak kraj może wydać więcej, na przykład na system opieki medycznej, mogą rezonować - tłumaczyła Makarowa.
Jej zdaniem dezinformacja jest największa w krajach, w których sami politycy bezpośrednio lub pośrednio wspierają rosyjską narrację.
- W Polsce było to widoczne w ostatnich miesiącach przed wyborami, na Słowacji podczas kampanii wyborczych, a na Węgrzech osoba o prorosyjskich poglądach jest u władzy od lat. W rezultacie nawet dość wysokiej jakości media będą w coraz większym stopniu powielać rosyjskie narracje propagandowe, ponieważ są zmuszone lub chcą cytować swoich przywódców - dodała.