Wczoraj gościem w programie Bogdana Rymanowskiego na antenie Polsat News był
przewodniczący NSZZ Solidarność" Piotr Duda
. Rozmowa związana była między innymi z unijną
dyrektywą przyjętą przez Parlament Europejski
w październiku ubiegłego roku w sprawie adekwatnych
wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej.
Zgodnie z założeniami państwa członkowskie, w których obowiązują ustawowe wynagrodzenia minimalne, mają wprowadzić ramy pozwalające ustalać i aktualizować ich poziom.
Piotr Duda stwierdził, że dyrektywa ta jest
"dzieckiem" Solidarności
, ponieważ to właśnie związek od 2002 roku starał się włączyć dyskusję na ten temat do Parlamentu Europejskiego.
- Mówiliśmy jeszcze za rządów Platformy, że chcemy, żeby w Polsce minimalne wynagrodzenie było przynajmniej na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia i to się od kilku lat dzieje - mówił Duda.
W połowie tego roku płaca minimalna w Polsce ma wzrosnąć do 3600 zł brutto, jednak z dyrektywy unijnej wynika, że powinna ona być na poziomie 4130 zł.
- Jest czas, bo jeszcze wzrasta przeciętne wynagrodzenie, które ma być połączone z tą dyrektywą. Na te wdrożenia mamy jeszcze dwa lata - powiedział przewodniczący Solidarności.
Związkowiec stwierdził, że w jego opinii "w każdym państwie Unii Europejskiej
nie musi być taka sama minimalna płaca, bo póki co nas na to nie stać":
- Ale w każdym państwie
powinna być minimalna płaca czy stawka godzinowa
- powiedział przewodniczący NSZZ Solidarność" Piotr Duda w
Gościu Wydarzeń
w Polsat News.
Duda odniósł się także do zarzutów o wzrost inflacji spowodowany podnoszeniem płacy minimalnej:
- Słyszałem takie wypowiedzi na ostatniej Radzie Dialogu Społecznego od pracodawców. Zadałem im pytanie: panowie, zapomnieliście o jednym, tarcza covidowa - ponad 200 mld zł pompowane wam - pracodawcom. To co, wtedy nie było podnoszenia inflacji? - pytał.