CNBC informuje, że coraz więcej amerykańskich użytkowników Twittera
zmienia w ustawieniach lokalizację na Niemcy
, by nie widzieć hejterskich treści. Niemieckie prawo nakazuje bowiem filtrowanie przede wszystkim kont nazistów i faszystów, więc "niemieccy" użytkownicy dostają łagodniejsze treści i widzą mniej hejtu.
Niemieckie prawo nakazuje Twitterowi
szybką identyfikację i usuwanie kont
, na których prezentowane są
treści rasistowskie, nazistowskie i nawołujące do nienawiści
. To część uchwalonego w 2017 roku
Network Enforcement Act
, którego celem była regulacja języka stosowanego w sieci.
Zgodnie z nim, właściciele portali społecznościowych mogą zostać ukarani
grzywną w wysokości nawet 50 milionów euro
, jeśli nie usuną "wyraźnie nielegalnej" treści w ciągu 24 godzin lub siedmiu dni, jeśli przypadek jest niejednoznaczny.
Jak jednak tłumaczy rzecznik Twittera, serwis wciąż opiera się
głównie na zgłoszeniach użytkowników
i nie ma żadnego "magicznego" narzędzia, które samo filtrowałoby treści.
- Nie jesteśmy rajem w mediach społecznościowych - komentuje z kolei
Stephan Dreyer
, badacz prawa medialnego w Hans-Bredow-Institut w Niemczech.
- Najbardziej oczywiste przejawy nazizmu i rasizmu mogą być rzeczywiście łatwiejsze do wychwycenia, ale
wciąż istnieje wiele treści, które wymykają się kontroli
- dodaje.