fot. KRNAP
Tatrzański Park Narodowy od lat walczy z turystami notorycznie łamiącymi prawo
- poruszają się poza wyznaczonymi szlakami czy zaśmiecają przyrodę. Sytuacja jest jeszcze gorsza od kiedy jest pandemia koronawirusa i Polacy wybierają lokalne atrakcje zamiast egzotycznych podróży za granicę.
Dlatego żeby ułatwić sobie zadanie, władze Parku we współpracy z policją i strażą graniczną
monitorują internet w poszukiwaniu zdjęć, na których widać popełniane wykroczenia.
Osoby łamiące zasady są wtedy wzywane przez policję i otrzymują mandaty w wysokości od 50 do 500 zł. Jeżeli wykroczeń jest więcej, kwoty się sumują.
Jak podaje
Gazeta Wyborcza
, pierwsze mandaty otrzymali turyści, którzy przemieszczali się na nartach w rejonie ściśle chronionego Bobrowca, Pańszczycy i Kominiarskiego Wierchu oraz rowerzyści poruszający się poza wyznaczonymi do tego szlakami.
- Mam wrażenie, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że są w parku narodowym, gdzie
priorytetem jest ochrona dzikiej przyrody
. Myślą może, że są w jakimś ogrodzie z atrakcjami, w parku rozrywki. Chciałbym, by jak najwięcej turystów świadomie odwiedzało Tatry. By nie zapuszczali się w rejony, w których mogą wyrządzić znaczną szkodę przyrodzie - mówił w rozmowie z
Wyborczą
Jakub Brzosko
, przewodnik tatrzański i ratownik TOPR.
Nie tylko TPN boryka się z nieodpowiedzialnymi turystami. Podobny problem jest na terenie Karkonoszy, czy na szczycie Śnieżki.
Władze czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego (KRNAP) wstawiły zdjęcie turystów wypoczywających poza szlakiem właśnie na Śnieżce. Przyznają, że chcieli zrezygnować z montowania ochronnych siatek, ale okazało się, że jest to jednak konieczne: