Do debaty publicznej powrócił temat
przewozu turystów do Morskiego Oka
. Stało się tak za sprawą incydentu, do którego doszło w majówkę. Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać, jak koń pracujący na trasie do Morskiego Oka
upadł na oczach turystów
. Gdy koń nie reagował na słowa woźnicy, ten uderzył go w pysk. Incydent został nagrany i nagłośniony m.in. przez fundację Viva!.
Sprawę skomentowały już m.in. władze
Tatrzańskiego Parku Narodowego
, które stwierdziły, że sytuacja jest "dobrym pretekstem" do merytorycznej rozmowy o przyszłości.
"Sprawa jest złożona, ponieważ zaangażowanych jest tu wielu interesariuszy (starostwo powiatowe, do którego należy droga, wójt gminy Bukowina, fiakrzy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Przewoźników do Morskiego Oka, Związek Podhalan, Ministerstwo Rolnictwa, służby weterynaryjne), w związku z tym kolejna rozmowa w większym gronie jest niezbędna i jesteśmy na nią otwarci" - podkreślono w oświadczeniu.
Sprawą zajęło się te
ż Ministerstwo Klimatu i Środowiska
, które zapowiada "rozmowy przy stole" ze wszystkimi zainteresowanymi. Póki co trzeba jeszcze poczekać na wybór starosty w powiecie tatrzańskim, ponieważ droga do Morskiego Oka pozostaje w zarządzie starostwa powiatowego.
Do sytuacji odniósł się także
Łukasz Filipowicz
, nowy burmistrz Zakopanego. W rozmowie z portalem o2 wyjaśnia, że sprawa jest poza jego kompetencjami, bo terenem zarządza Bukowina Tatrzańska i Tatrzański Park Narodowy. Podkreśla jednocześnie, że to "nośny temat, który spada na konto Zakopanego".
- Wizerunkowo to na pewno duży problem, mam tego świadomość - mówi.
Filipowicz sugeruje, że "
warto pomyśleć o nowoczesnych rozwiązaniach, które mogłyby pomóc koniom".
-
Uważam, że warto skorzystać tutaj z nowoczesnej technologii. Mniejsze, wspomagane dodatkowo dorożki na pewno mogą być dobrym, humanitarnym rozwiązaniem. Podkreślę jednak, że nie jestem specjalistą w zakresie weterynarii i nie wiem np. czy konie rzeczywiście są przeciążone.
Burmistrz powołuje się m.in. na testy elektrycznie wspomaganych powozów. Przypomnijmy, że Tatrzański Park Narodowy już co najmniej dwukrotnie przeprowadzał takie testy, za każdym razem się nie powiodły.
Filipowicz przyznaje także, że nie jest zwolennikiem zakazu kursów do Morskiego Oka.
- Transport ten to element naszej kultury i folkloru - mówi.
Sprawa od dawna budzi również ogromne emocje
wśród polityków
. Za zakazem wykorzystywania koni do transportu od dawna są Zieloni i Lewica. Temat dzieli jednak np. polityków Koalicji Obywatelskiej. Media przypomniały np. opinie Jagny Marczułajtis czy Joanny Kluzik-Rostkowskiej, które mówiły m.in. o "histerii organizacji prozwierzęcych".