Fot. East News
W czwartek
Antoni Macierewicz złamał szereg przepisów ruchu drogowego
jadąc samochodem po Starym Mieście i centrum w Warszawie. Jego ruchy
udokumentowali dziennikarze
Faktu
, śledzący go od momentu wyjścia z Radia Wnet, gdzie był gościem programu. Rozmowa na antenie przeciągnęła się, a Macierewicz zapowiadał, że o
9:00 jest umówiony na spotkanie
. Mimo tego ze studia wyszedł o 8:59.
Macierewicz
wyjeżdżając z miejsca postojowego pod siedzibą radia rozmawiał przez telefon
, za co grozi 500 zł grzywny i 12 punktów karnych, wylicza
Fakt
. Później, już po włączeniu się do ruchu,
wyprzedził taksówkę na przejściu dla pieszych
, łamiąc kolejny przepis, co może być ukarane mandatem w wysokości 1500 zł i 15 punktami karnymi.
Następnie Macierewicz
najechał na linię ciągłą, wjeżdzając na buspas
: "skręcając w ulicę Hożą, najechał na podwójną linię ciągłą, przejechał na ukos przez pasy i wjechał na pas ruchu dla rowerów" - opisuje
Fakt
. Za ten czyn grozi z kolei 200 zł mandatu i 5 punktów karnych. Daje to
łącznie 32 punkty karne
, a prawo jazdy odbierane jest po przekroczeniu limitu 24.
Fakt
próbował skontaktować się z politykiem, aby uzyskać komentarz, jednak w odpowiedzi Macierewicz powiedział jedynie "bardzo pani dziękuję, jest pani bardzo miła. Na razie, do widzenia".
Sprawą zainteresowała się warszawska policja
, informując wczoraj wieczorem, że zajmie się sprawą "rajdu" Macierewicza.
"W przestrzeni medialnej pojawiły się informacje dotyczące szeregu wykroczeń popełnionych przez jednego z byłych ministrów. Do niebezpiecznej jazdy miało dojść wczoraj rano w centrum Warszawy. W związku z powyższym funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji wszczęli już czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" - napisała Policja Warszawa na X.