Pod koniec listopada
głośno było o sytuacji
, która spotkała pasażerkę pociągu
relacji Poznań-Gdańsk
. Z siedzeń jej i jej chłopaka zaczęły wychodzić
pluskwy
. Sprawa została zgłoszona obsłudze pociągu, jednak ta miała zbagatelizować sytuację. O sprawie poinformowano także sanepid.
Biuro Prasowe PKP Intercity przesłało wówczas do naszej redakcji oświadczenie, w którym wyjaśniło, że takie sytuacje są incydentalne:
"
Przypadki insektów w pociągach PKP Intercity są incydentalne.
Czystość składów jest na bieżąco kontrolowana. Wykonywane czyszczenia i sprzątania eliminują potencjalne czynniki mogące mieć wpływ na możliwość pojawiania się w pociągach insektów. Natomiast w przypadku pojawienia się jakiegokolwiek rodzaju insektów niezwłocznie zlecane są usługi dezynsekcji, wykonywane przez specjalistyczne firmy. Podobnie było w przypadku opisanym w artykule, wagon został niezwłocznie wyłączony i skierowany do dezynsekcji" - napisano.
Sprawą zainteresowali się
posłowie
partii politycznych znajdujących się w Sejmie. Napisali wspólną interpelację do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
Zapytali w niej m.in. o to
jak wygląda harmonogram sprzątania pociągów PKP IC
, czy w sprawie obecności pluskiew w przedziale przeprowadzono wewnętrzne dochodzenie i czy osoby, które nie dopilnowały, by skład był czysty, dotkną konsekwencje.
Odpowiedzi na zapytanie posłów udzielił wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel. Jak przekazał,
PKP Intercity stwierdziło "uchybienia"
, za które odpowiedziała zewnętrzna firma zajmująca się sprzątaniem wagonów.
Dodał, że podczas czyszczenia foteli w tamtym pociągu, nie użyto odkurzacza.
"Przypadki pojawiania się owadów w pociągach PKP Intercity mają charakter incydentalny. PKP Intercity przeprowadziło rozmowy z wykonawcą obligujące do podniesienia jakości świadczonych usług i minimalizacji ryzyka powstania podobnej sytuacji w przyszłości" - przekazał.
Zapowiedział także, że spółka
dokona "kompleksowego przeglądu" całego swojego taboru.
Ma przeprowadzić m.in. kontrolę miejsc między siedzeniami, łączeń foteli, zagłówków, podłokietników oraz "innych przestrzeni podatnych na gromadzenie się zanieczyszczeń".
Zaktualizowano także wytyczne, zgodnie z którymi, jeśli w trakcie kontroli okaże się, że znaleziono robaki, wówczas wagon automatycznie zostaje wyłączony i poddany dezynsekcji.
Przewoźnik za niewywiązanie się z umowy z resortem poniesie
"symboliczne" konsekwencje - zapłaci 2211 zł kary.