W weekend w Łodzi odbył się
Kongres Kobiet.
Tegoroczne hasło brzmiało:
"Wszystkich praw. Całego życia!".
Na imprezie pojawiły się między innymi Magdalena Środa, Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland, czy Maria Seweryn.
Po kongresie w
Gazecie Wyborczej
opublikowano artykuł
"Dziewczyny, tak nie wolno!"
. Autorka opowiada o problemach z jakim spotkały się pracownice obsługujących kongres, podając przykład pracownic ochrony. Były przeciążone, miały zakaz siadania, brakowało przerw. Czyli sytuacja jak w przeciętnym markecie: mnóstwo roboty, dwie kasy czynne.
Wyborcza
poprosiła organizatorki kongresu o komentarz. Udzieliła go
Magdalena Środa
, która próbowała wyjaśnić sytuację.
Tłumaczyła, że to nie organizatorzy kongresu wyznaczają obowiązki kobiet pracujących w ochronie, lecz ich pracodawca, który nakazuje im stać.
Być może normy i obowiązki pewnych osób pracujących w budynku, który wynajmowałyśmy, są takie, że (jako ochraniarz/ochraniarka) muszą stać. Najpewniej jest to zapisane w umowie o pracę, ale nie Kongres ją zawierał, bo my tam gościłyśmy dwa dni. Nie sądzę też, by podobna opresja była trwała: niektórzy z nas w pracy muszą stać, inni ciągle siedzą, co jest na co dzień moją przypadłością.
Dodała, że ona jako organizatorka również nie miała czasu na to by usiąść:
Ja nie usiadłam ani przez chwilę, tylko biegałam. Dwa dni! Tak samo wiele innych organizatorek, stały również wolontariuszki, by pokazywać odpowiednie sale i pomagać osobom zagubionym w tym wielkim gmachu.